tag:blogger.com,1999:blog-42359159146060899312024-03-19T04:21:12.990+01:00"Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy…" - SupernaturalCroyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.comBlogger17125tag:blogger.com,1999:blog-4235915914606089931.post-81418173914074853832016-05-04T09:49:00.002+02:002016-05-04T09:49:23.548+02:00Przeniesienie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5UCd-oJdmJ4HRD-O_gg4CWNR-mAs8Buxoz-n0Ktze04vbGiF07zpEGn_iMO2HlewfQ82IsjUHb1iwRYWrC9BEHI0_pxD_o8Ieca0NGEVi-YYJ5efruXZiMnc_2_4OemY541G0AhPpEwTH/s1600/Bez+nazwy-53.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5UCd-oJdmJ4HRD-O_gg4CWNR-mAs8Buxoz-n0Ktze04vbGiF07zpEGn_iMO2HlewfQ82IsjUHb1iwRYWrC9BEHI0_pxD_o8Ieca0NGEVi-YYJ5efruXZiMnc_2_4OemY541G0AhPpEwTH/s1600/Bez+nazwy-53.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://land-of-grafic.blogspot.com/" target="_blank"><i><span style="font-size: x-small;">>LOG<</span></i></a></div>
<br />
Witam,<br />
Wiem, że dawno się nie odzywałam, ale w końcu wzięłam się za siebie i staram się coś zrobić z tymi wszystkimi pracami. Dlatego wrzucam je wszystkie na jedno konto na Ao3. Przenoszę ten blog oraz wszystkie istniejące na to konto, a także teksty które dawno już zniknęły w otchłani internetu. Znajdą się tam moje wszystkie teksty, które napisałam przez ostatnie sześć lat.<br />
Część z nich nie jest jeszcze zakończona, ale w trakcie odkopywania tego wszystkiego zaczęłam pisać, więc jest duża szansa na ich zakończenie. Dodatkowo pojawiło się tak kilka nowych tekstów ;)<br />
<br />
Zapraszam wszystkich chętnych:<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-size: large;"><a href="http://archiveofourown.org/users/Croyance" target="_blank">Croyance na AO3</a></span></i></b></div>
Croyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4235915914606089931.post-53484010034934649612015-10-23T00:01:00.000+02:002015-10-23T00:01:00.050+02:0015. "Lizaki vs. Żelki" cz.1<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgc5Chc_M3dCemapeETTYnEIL6FyyTSysfMwMyc8Od_YF9OrEZE83UyeIeWHX41LjRZvrSe_k8-6sXJt7MR8hCuhB45MJ1mLiR_aYsr9RycEdSb2JXp86JsyKptLJOCplZ_l4xeyFErKt8S/s1600/cooltext144197057463160.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="69" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgc5Chc_M3dCemapeETTYnEIL6FyyTSysfMwMyc8Od_YF9OrEZE83UyeIeWHX41LjRZvrSe_k8-6sXJt7MR8hCuhB45MJ1mLiR_aYsr9RycEdSb2JXp86JsyKptLJOCplZ_l4xeyFErKt8S/s320/cooltext144197057463160.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_libkmk1gTk1qft9pd.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_libkmk1gTk1qft9pd.gif" height="190" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><a href="https://www.youtube.com/watch?v=6md5RSnVUuo" target="_blank">♫ Lollipop - Mika ♫</a></span></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
W sklepie przy stacji paliw wieczory zwykle przebiegały podobnie. Jedynie kilkoro późnych klientów, czasem jeden lub dwóch pijanych facetów. Nic z czym nie można sobie poradzić. Jednak raz na jakiś czas zdarzała się odskocznia od tej rutyny. Tak też było tym razem.<br />Sam nie lubił robić późnych zakupów, jedynak czasem był do tego zmuszony, zwłaszcza po potwornych nadgodzinach w pracy. Nigdy nie sądził, że jego wymarzona praca, będzie aż tak uciążliwa. Może i nie wymieniłby jej na żadną inną, lecz mimo to dobrze było czasem ponarzekać.<br />Na szczęście jeden z całodobowych sklepików znajdował się w drodze do jego mieszkania. Wystarczyło wpaść na dziesięć minut, zamienić kilka słów z kasjerem, po czym szybko się ulotnić. To jednak nie był tego typu wieczór.<br />Pierwszą anomalią było nagłe uderzenie drzwi, po czym do sklepu wkroczył mężczyzna, rozglądając się niepewnie na wszystkie strony. Był średniego wzrostu, nie powinien się raczej niczym wyróżniać, jednak jego chaotyczne ruchy, przyciągały wzrok. Nigdy nie wiadomo, czy aby na pewno trafiło się na w pełni zdrowego psychicznie osobnika. Brunet szybko skanuje zawartość półek, po czym kieruje się w dział słodyczy. To trochę uspokaja Sama, który w spokoju kontynuuje swoje zakupy. Niestety nie na długo.<br />- Gdzie są lizaki? - Pytanie roznosi się po całym pomieszczeniu, gdy nowo przybyły dopada lady.<br />- Niestety, nie ma już - mówi spokojnie nastolatek, który miał pecha mieć akurat zmianę.<br />- Jak to nie ma?! - Mężczyzna nie wierzy w to co usłyszał. - Ja chcę lizaki!<br />- No nie ma. Skończyły się. - Chłopak chyba nie wyczuł zagrożenia, więc Sam strategicznie zbliża się do rozmówców.<br />- Gdzie tu jest inny sklep? - warczy w końcu niezadowolony klient.<br />- Tuż obok. - Wskazuje na prawo od sklepu, jednak gdy brunet chce odejść, dodaje: - Ale już zamknięty. Jest późno.<br />Mężczyzna zatrzymuje się w pół kroku i spogląda z niedowierzaniem na durnego sprzedawcę. Widać w każdym jego ruchu, iż walczy ze sobą, by nie zrobić czegoś małolatowi. Sam w końcu decyduję się wkroczyć.<br />- Hej. Wszystko w porządku? - pyta niepewnie.<br />- Nie ma lizaków. - Nieznajomy skarży się, przybierając minę nadąsanego dziecko. To trochę dezorientuję Winchestera.<br />- Najwyraźniej się skończyły - mówi spokojnie, po czym proponuje: - Może weźmiesz coś innego?<br />- Po całym dniu słuchania cholernych skarg i zażaleń mam chyba prawo do jednego, przeklętego lizaka! - drze się, jakby miałoby to ukoić jego nerwy.<br />- Prawnik? - pyta zaciekawiony Sam.<br />- Lekarz.<br />- Spróbuj tego. - Mężczyzna wyjmuje żelki ze swojego koszyka. - Też są całkiem niezłe.<br />- Dzięki. - Nieznajomy przyjmuję niechętnie ofertę, kładąc opakowanie na ladzie. - Jak tylko zabiję swoją siostrę, to na pewno je zjem. Potrzebuje cukru.<br />- Jestem prawnikiem, jak coś to zawsze mogę pomóc. - Wyjmuje wizytówkę i podaje ją brunetowi. - Masz jakiś powód zabicia jej?<br />- Zjadła mój zapas lizaków z samochodu. W dodatku w domu też żaden nie został... Co do tego - wskazuje na wizytówkę - zawsze przyda się dobry prawnik. Samuel Winchester?<br />- Wystarczy Sam - sprostował, wyciągając rękę.<br />- Gabriel Novak. Lekarz w szpitalu Norton. Jak coś, to wiesz na kogo się powołać. - Uśmiechnął się delikatnie.<br />- Dzięki. Może teraz skończmy lepiej zakupy.<br />Gabriel przytakuje, po czym płaci za swoje żelki. Kto by pomyślał, że ten dzień skończy się tak dobrze.<br />Gdy Sam w końcu zapłacił i wyszedł ze sklepu, nie spodziewał się, że na parkingu będzie jeszcze jakiś samochód, oprócz jego. Niepewnie idąc dalej, dobiegł go jednak dobrze znany mu głos.<br />- Jesteś potworem - powiedział Gabriel, którego zarys sylwetki widać było na miejscu kierowcy.<br />- Na serio nie było lizaków? Nie mów, że przerzucasz się na żelki. - Kpiący, dziewczęcy głos musiał należeć do siostry Novaka. - Wiesz, że ja je kocham, ale ty nigdy ich nie jadłeś.<br />- Zawsze jest ten pierwszy raz - zapewnił niechętnie brunet. - A wszystko przez ciebie smarku, to ty zjadłaś wszystkie moje lizaki - wypomniał jej.<br />- Powiedz, że chcesz mieć raczej "jakiś raz, bo na pewno nie pierwszy" z tym wielkoludem, z którym rozmawiałeś - zaśmiała się, powodując tym samym warknięcie ze strony brata. - No co? Widziałam wszystko przez szybę.<br />- Lepiej się zamknij i jedźmy. Bo jeszcze zabije cię na miejscu - zagroził, po czym włączył silnik.<br />Winchester przyglądał się odjeżdżającemu samochodowi, uśmiechając się lekko. Gdy tylko zniknęli za zakrętem, mężczyzna roześmiał się i zaczął kierować w stronę własnego auta. Wieczór okazał się jednak o wiele bardziej zabawny niż się tego spodziewał. <br /><br /><div style="text-align: center;">
*~*~*</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Sam sądził, że już nigdy nie spotka zwariowanego nieznajomego. A mimo to tydzień później natrafił na niego wchodząc do tego samego sklepu. I już od samego początku wiedział, że coś jest nie tak. Dość łatwo można było to wywnioskować z niemal rażąco czerwonego koloru twarzy mężczyzny. Zszedł mu szybko z drogi, widząc, że Gabriel nawet go nie zauważył. Jednak zdążył rzucić w jego stronę:<br />- Mam nadzieję, że dziś nie doszło do rękoczynów.<br /> Te kilka słów zatrzymało Novaka, który odwrócił się niemal natychmiast w stronę rozmówcy. Na jego twarzy momentalnie pojawił się uśmiech i część kolorów zniknęła. Za to radość pojawiła się w zielonych oczach mężczyzny.<br />- Nie, choć było blisko. Chyba muszę zmienić sklep, znów nie ma lizaków – skarżył się Gabe.<br /> Sam zaśmiał się, bo choć znał mężczyznę tylko kilka minut, mógł się tego spodziewać. Młody lekarz często zachowywał się jak dziecko, zwłaszcza jeśli było już późno i dotyczyło to słodyczy. Dlatego chyba dobrze, ze młody Winchester był przezorny.<br />- Ostatnio kupiłem kilka lizaków więcej w sąsiednim sklepie, by mieć mały zapas. Wożę je ze sobą, więc jeśli jesteś zainteresowany...<br /> Gabriel spojrzał na niego jak na bóstwo, co wywołało kolejny wybuch śmiechu. Nieznajomy naprawdę potrafił być jak dziecko...<br />- Naprawdę??? A byłbyś skłonny sprzedać kilka? - Brunet zrobił błagalną minę, po czym szybko dodał. - Cena oczywiście nie gra roli!<br />- Bez przesady. Tak sądziłem, ze jeszcze się spotkamy, więc zawsze mam coś przy sobie na takie okazje – przyznał. - Jednak musiałbym iść do samochodu.<br />- A twoje zakupy? - spytał Novak, gdy szli już w stronę auta jego wybawiciela.<br />- Zaraz wrócę i je zrobię. Nie musisz się o to martwić, nigdzie mi się nie śpieszy. Choć może ty chciałbyś zanieść swoje? - Spojrzał znacząco na torbę w jego ręku.<br />- Nie! Lizaki są najważniejsze. - Widząc specyficzną minę rozmówcy dodał: - Wiem, ze brzmi to jak uzależnienie, jednak to moje jedyne wytchnienie. Po całym dniu mam prawo na choćby jednego...<br />- Tak, tak – przerwał mu Sam. - Rozumiem, choć nie wiem dlaczego właściwie lizaki...<br />- Jakoś tak wyszło, choć nawet lubię te twoje żelki. Zwłaszcza Marv je uwielbia, choć nie powstrzymuje jej to od podjadania mi lizaków.<br /> Gdy doszli do samochodu, Sam zanurkował do niego, a po chwili wyskoczył ze spora paczkę lizaków i wręczył je Gabrielowi.<br />- Dzięki, nie wiem co powiedzieć. Pewnie gdyby nie ty, to wróciłbym do samochodu, nawrzeszczał na Marley i był zły przez całą noc – przyznał szczerze.<br />- A kto to jest Marley? - zaciekawił się Sam.<br />- Ja jestem Marley, Marv dla przyjaciół, a ty i tak byś na mnie nawrzeszczał. - Dobiegł ich głos z boku, po czym pojawiła się młoda dziewczyna. - Zaczynałam się martwić, a gdy już wychodziłam by cię szukać, zauważyłam jak idziesz z obcym facetem w stronę jego samochodu. Chciałam ci tylko przypomnieć, że po ostatnim razie obiecałeś, że zaczniesz się szanować – pokręciła zrezygnowana głową, patrząc to na jednego to na drugiego.<br />- Ja...<br /> Gabriel zapatrzył się na swoją siostrę, nie wierząc w to co ta właśnie powiedziała. Czy ona właśnie zasugerowała... Głośny wybuch śmiechu Winchestera, zdziwił oboje z rodzeństwa. Spojrzeli na niego jak na
wariata, nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi.<div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Och, na pewno dogadałabyś się z
moim starszym bratem – przyznał, gdy już się trochę uspokoił.
- Zdaje się, ze macie podobne upodobanie do dręczenia rodzeństwa
swoim specyficznym poczuciem humoru.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dziewczyna zmierzyła mężczyznę
wzrokiem, po czym powoli przytaknęła.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Chyba jednak nie jesteś tak głupi
za jakiego cię miałam, wielkoludzie. Ale musisz wiedzieć, ze mój
brat się szanuję... A przynajmniej czasami mu to wychodzi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Za to mój brat powiedział by, że
mi rzadko zdarza się nie szanować... Tak w ogóle to jestem Sam.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Myślisz, że nie wiem? Słucham o
tobie od tygodnia, więc choćbym była głucha to coś bym musiała
załapać. - Dziewczyna westchnęła i spojrzała na rozzłoszczonego
brata. - Och przestań wreszcie, przecież go nie pożarłam.
Zamieniliśmy zaledwie kilka słów.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- O kilka za dużo jak na mój gust –
przyznał Gabriel. - Zbierajmy się, młoda. Aż boję się, co by
wynikło z waszej dłuższej rozmowy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Nie musicie uciekać, chętnie poznam
twoją siostrę. - Sam próbował ich zatrzymać, jednak uparta mina
Gabriela mówiła sama za siebie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Lepiej nie. Jest już późno, a ty
musisz jeszcze zrobić zakupy – przypomniał mu. - Jeszcze raz
dziękuję za lizaki, ratujesz mi życie. Tylko jak ja ci się
odwdzięczę?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Wymyślę coś – obiecał
Winchester. - Do zobaczenia, miło było cię poznać, Marley.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Możesz mi mówić Marv, sądzę, że
dość szybko zostaniemy przyjaciółmi – rzuciła na odchodne, a
jej brat zaczął ciągnąć ja do samochodu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dziewczyna machnęła jeszcze na
pożegnanie, nim zniknęła wraz z Gabrielem po drugiej stronie
budynku. Sam miał nadzieję, że spotkają się jeszcze nie jeden
raz. W końcu musi zasłużyć na miano przyjaciela brunetki. W
dodatku wiedział, że z rodziną Novaków raczej nie powinien się
nudzić... Wydawali się być wyjątkowi, może aż za bardzo...?</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-roO3gbQn8pg/VKGMajTWZSI/AAAAAAAAB84/Nz-F1X90alU/w800-h800/tumblr_inline_nbxcvwosGQ1sb0bb9.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="212" src="https://1.bp.blogspot.com/-roO3gbQn8pg/VKGMajTWZSI/AAAAAAAAB84/Nz-F1X90alU/w800-h800/tumblr_inline_nbxcvwosGQ1sb0bb9.gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><i>Ciąg dalszy nastąpi...</i></b></div>
<div>
<br /></div>
Croyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4235915914606089931.post-45429666703991922642015-03-14T00:00:00.000+01:002015-03-14T00:05:50.677+01:0014. "Koszmar McGonagall"<div style="text-align: center;">
<i>I'll be your light, your match, your burning sun,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>I'll be the bright in black that's makin you run.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>And we'll feel alright, and we'll feel alright,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Cuz we'll work it out, yeah we'll work it out.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>I'll be doing this, if you had a doubt,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Till the love runs out, 'till the love runs out.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: xx-small;">OneRepublic - Love Runs Out</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>Cassiopeia ♥ Marley ♥Croyance</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b><br /></b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>Wszystkiego najlepszego, Ces!</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b><br /></b></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://38.media.tumblr.com/eabd83d1bf907d0b9582fde02a03fb63/tumblr_n3oragdsis1szxfwno8_250.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="234" src="https://38.media.tumblr.com/eabd83d1bf907d0b9582fde02a03fb63/tumblr_n3oragdsis1szxfwno8_250.gif" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b><span style="font-size: xx-small;"><a href="http://tumblr.com/" target="_blank">(c) Tumblr</a></span></b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b><br /></b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dwie dorosłe
kobiety przekroczyły bramę pewnym krokiem. Od dawna nie widziały
swej Alma Mater, choć mimo upływu lat nie zmieniło się tu zbyt
wiele. Ten sam wielki zamek, bezkresne jezioro oraz zastraszający
las, sprawiający, iż niektórzy chcieli uciec z krzykiem. Och, z
iloma świetnymi wspomnieniami łączyło się to miejsce.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Obie brunetki
nie rozglądały się jednak na boki. Wystarczyło, że się
pojawili, a uczniowie korzystający z ostatnich ciepłych dni jesieni
odwracali za nimi wzrok. Co więcej trudno było zignorować coraz
głośniejsze szepty. Lecz cóż poradzić jak jest się sławnym...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na korytarzu
także kręciło się kilkoro uczniów, którzy szybko schodzili im z
drogi. Jedna z kobiet pokręciła jedynie głową na ten widok,
zwłaszcza, że druga uśmiechnęła się w samozadowoleniu. Tak, to
zainteresowanie i budzenie respektu było niezłym plusem tego
publicznego pojawienia się. Dopiero stojąc przed gobelinem
prowadzącym do gabinetu dyrektorki, po raz pierwszy się odezwały.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Mamy czekać, czy podała nam jakoś
hasło?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Marv, ona sądziła, że "przywita"
nas przy bramie. W kocu kto by pomyślał, że znamy kilka
przydatnych sztuczek. Na przykład jak oszukać strażnika jej
gabinetu. - Kobieta uśmiechnęła się spoglądając na towarzyszkę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ces... Czy ty zawsze musisz szukać
kłopotów? Nie mogłabyś chociaż raz dać sobie z tym spokój? Nie
jesteśmy tu aby się bawić, gdyby nie te nasze dzieci...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nie przesadzaj. Gdyby tata nie
pracował w Hogwarcie, to nasi rodzice byliby wzywani jeszcze
częściej, chyba to pamiętasz. - Obie brunetki spojrzały na siebie
z uśmiechem. - A co do hasła to znam kilka dobrych sposobów.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Podeszła o krok do
figury i wykonała przy niej kilka chaotycznych ruchów. Nim Marley
zdążyła cokolwiek powiedzieć, przejście otworzyło się, a Ces z
uśmiechem wspięła się po schodach. Nie zdążyła jej jednak
dogonić i gdy pojawiła się w drzwiach gabinetu, jej towarzyszka
już siedziała wygodnie na jednym z krzeseł.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Portrety szeptały do
siebie, spoglądając niepewnie na nowych gości. Jedynie Black
patrzył spokojnie na swą potomkinie, choć nie powstrzymał kilku
postaci przed zniknięciem. Zapewne poszli szukać dyrektorki oraz
podobizny Dumbledore'a. Jego portret akurat był teraz pusty.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Czuję się po raz kolejny jak
uczennica. Brakuje tylko kilkorga krzyczących nauczycieli. - Marv
usiadła obok przyjaciółki, rozglądając się po gabinecie, miała
zbyt wiele wspomnie związanych z tym miejscem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nie przesadzaj. W kocu za moment
będzie tu nasza kochana pani dyrektor.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Właśnie na te
słowa do pomieszczenia weszła Minerwa McGonagall. Z zawziętą miną
spojrzała na obie kobiety i podniosła wysoko głowę, patrząc na
nie karcąco.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Witam. Nie powiem, że jestem
zdziwiona, iż nie witam was przy bramie. Jedynie wy potraficie wejść
nie tylko na teren szkoły, ale i do mojego gabinetu. Jest to
złamanie dość dużej ilości zasad i praw, nie tylko szkolnych -
zauważyła.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Miło panię widzieć! Dość dawno
się nie spotkałyśmy - zaczęła Ces. - Stęskniła się pani za
nami?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kobieta spojrzała
na swój przeszły koszmar i szczerze, wolałaby go już nigdy więcej
nie oglądać. Dlatego nie wzywała ich nigdy, przynajmniej do teraz.
Chyba wolałaby już gościć Harry'ego i Severusa razem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Byłam zmuszona niestety was wezwać.
Chodzi oczywiście o Navi oraz Perseusa, choć jestem pewna, iż to
nie oni wymyślili cały plan.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Więc może to nie ich wina? -
zaproponowała grzecznie Marley.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Tak, możliwe, że brali w tym udział
przede wszystkim Auriga oraz Marvolo. Zwłaszcza, że substancja
bardzo przypomina ostatni twór Gryfona z eliksirów. - Dyrektorka
spojrzała uważnie na swe rozmówczynie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Co dokładnie zrobili? - spytała
zaciekawiona Ces, za co otrzymała przeszywające spojrzenie od
siostry.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Znaleziono ich w Wielkiej Sali, która
delikatnie mówiąc, była zdemolowana - przyznała chłodno Minerwa.
- Na ścianach nadal wisi część mugolskich tapet oraz
plakatów, których nie udało nam się usunąć.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Mugolskich? A dokładniej? - Ces z
przyjemnością słuchała o wyczynach swoich dzieci.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Panno Snape! To poważna sprawa! W
dodatku cała sala, w tym stoły, pokryta była jakąś substancją.
Niebieską! Musieliśmy zamknąć pomieszczenie na cały dzień,
co utrudniło podawanie posiłków. Cały zamek miał zaburzoną
pracę. Za coś podobnego nie może ominąć ich najgorsza kara. Mam
nadzieję, że starze dzieci zostaną przez was ukarane, skoro
nie mogę udowodnić ich udziału.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Oczywiście - zapewniła spokojnie
Marley. - Zajmiemy się tym, a co do Navi oraz Perseusa...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Serio, uważa pani, że to jest warte
takiej kary? - przerwała jej Ces. - My same kiedyś...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ces, nie musisz teraz tego
przypominać.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ale lubię to robić -
odparła z uśmiechem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Panno Snape, proszę uważać
na słowa. Dobrze, że nie ma z nami dzieci, nie powinno się uczyć
ich takich zachowań - złajała ją dyrektorka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Że jakie uczyć? One mają to we
krwi - odparła z dumą. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ces... Może na razie skończysz,
w końcu przyszłyśmy tu, aby porozmawiać o
dzieciach, a nie o... innych sprawach - wtrąciła pani Potter.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Tak, wasze stare przewinienia nie
powinny być tematem tej dyskusji. Nie powinniście nawet ich
wspominać, choć czasem mam wrażenie, że wasze dzieci próbują
wykorzystać stare pomysły na te "przestępstwa", choć
nie całkiem im to wychodzi - powiedziała, lekko zmęczonym głosem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Aaa, chodzi pani o te centaury rok
temu? Marvolo powinien wiedzieć, że to inteligentne stworzenia
i jest małe prawdopodobieństwo, że im się uda to wykonać.
Centaurów nie można tak łatwo oszukać - przyznała Marley.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Jednak nigdy nie można było dojść,
kto wykonał ten "żart" lata temu, choć to chyba jedno z
najgorszych zdarzeń, tamtych lat. Winowajców powinno się było
srogo ukarać.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kobiety popatrzyły
szybko na siebie, próbując ukryć uśmiech. Doskonale wiedziały,
kto, jak i dlaczego wykonał ten kawał. i co tu ukrywać miały one
spory wkład w przygotowanie całości.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
"Trójka
uczniów skradała się bezszelestnie w stronę Zakazanego
Lasu. Robili to dość często, jednak tym razem mieli większy i
bardziej niebezpieczny cel. Ale zakład to zakład, prawda? Kto jak
kto, ale oni nie przegrali by, zwłaszcza, że chodziło o coś tak
prostego. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Draco, pośpiesz się w kocu -
szepnęła jedna z dziewczyn, kierując się na jedną z mniej
uczęszczanych ścieżek, prowadzących do lasu. - Nikt i tak za nami
nie pójdzie, nie musisz pilnować tyłów.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Tobie może się tak zdawać, ale
wszyscy wiemy, że twój tatuś lubi kręcić się w takich
miejscach, Ces. A ja jakoś nie mam ochoty ani na szlaban, ani na
kolejną pogadankę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Tym się nie przejmuj, słodkie oczy
Marv działają nawet na niego, nic nam się nie stanie - zapewniła.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Chyba, że nasz mały braciszek boi
się czegoś innego - zaśmiała się cicho panna Malfoy. - Czyżbyś
nadal miał koszmary po pierwszym roku, braciszku?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Odpowiedziało jej
jedynie warkniecie chłopaka, więc cała trójka ruszyła z cichym
śmiechem w dalszą drogę. Zakazany Las był im znany aż nazbyt
dobrze, lecz czego można się spodziewać po uczniach
piątego roku Hogwartu, zwłaszcza po tej trójce. Z zestawienia
dwóch Malfoyów oraz jednej Snape, nigdy nie mogłoby wyjść nic
dobrego, zwłaszcza jeśli w grę wchodzi zakład z kilkoma uczniami,
za którymi nie przepadają. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Znalezienie
legowiska akromantul nie było trudne. Ale już jak wykurzyć je z
jaski nie narażając się samemu, było trudniejsze.
Przynajmniej tak sądził chłopak, dopóki nie zauważył jak Ces
wspina się po jednym z wyższych drzew, a Marley idzie tuż za nią. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ces, coś ty wymyśliła? - szepnął,
starając się zachowywać jak najciszej.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nie marudź, tylko chodź tu
i zacznij się wspinać - odwarknęła do niego, zasiadając
już na jednej z grubych gałęzi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Chłopak nie mając
wyboru zrobił tak jak mu kazano. Wiedział doskonale, że w tym
przypadku nie miał się co kłócić, oczywiście o ile chciał
przeżyć tą noc. Bo pomysły Ces były zwykle niebezpieczne, czasem
aż za bardzo.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Czasem cieszę się, że
tu jesteś Marley. Jedynie ty możesz powstrzymać tą
wariatkę - powiedział cicho do dziewczyny, siadając blisko niej.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- No nie wiem, nie wiem. Chyba tym
razem mi się to podoba. Raczej nie przerwę tej zabawy -
odpowiedziała z uśmiechem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Blondyn westchnąwszy,
zaczął przyglądać się co ta szalona Krukonka wyprawia z różdżką.
Trudno było zauważyć szlak dziwnych oznaczę prowadzących
przez całą szerokość i długość ścieżki. Już miał spytać
się o co chodzi, gdy z jaskiń zaczęły wychodzić
pierwsze potwory. Nikt nie lubił pająków, zwłaszcza on, lecz
czego nie robi się dla wyższych celów. W kocu nie mógł zostawić
swoich siostrzyczek samych.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdy duża część
kreatur zebrała się niedaleko z nich, Ces machnęła sprawnie
różdżką, co spowodowało zapalenie się pierwszej flary. jednak
potem wszystko wydarzyło się zbyt szybko, by ktokolwiek mógł
przewidzieć koniec tego wybryku. No może za wyjątkiem Cassiopei,
która z samozadowoleniem oglądała swoje dzieło.
Wszystkie pająki zaczęły uciekać wzdłuż ścieżki,
gonione coraz to kolejnymi flarami. Nie byłoby w tym nic dziwnego,
gdyby ścieżka nie prowadziła wprost na błonie, a jak się później
okazało, nawet do zamku.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Cała trójka, gdy
tylko mogła spoglądać na to dzieło z ziemi, ruszyła okrężną
drogą do zamku. Trudno było przeoczyć kilkanaście akromentul
kręcących się przy drzwiach zamku, a nawet na korytarzach. Bo
cóż, któż zapomniał przez "przypadek"
zamknąć drzwi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Długo to planowałaś? - spytał
w końcu Smok, gdy wspinali się po schodkach do
bocznych drzwi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- My planowałyśmy - poprawiła go
Ces. - Marv specjalnie sprowokowała kilkoro naszych "ulubionych"
uczniów, a ja tylko zajęłam się sprawami technicznymi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- To było... Sam nie wiem jak to
określić - wyznał chłopak.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Było po prostu łatwe, nawet nazbyt.
W końcu kto mógłby nas pokonać - zaśmiała się
Marley.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Jeśli ktokolwiek z nauczycieli dowie
się o tym...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Proszę cię, Draco. nie znasz mnie?
Chyba powinieneś wiedzieć, że nie daję się zbyt szybko
wykryć. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Tak, ale mimo wszystko...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nie zapeszaj - złajała go. - Od
dziś możesz do mnie mówić "Panno Idealna".</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Blondyn jedynie
fuknął na jej słowa, choć po cichu musiał przyznać
rację. Nigdy nikt nie dowiedział się, kto wygonił pająki z
lasu, choć McGonagall miała oczywiście swoje podejrzenia. Co
więcej, przez tygodnie ludzie śmiali się na widok Weasleya, który
tak bardzo skompromitował się tamtej nocy. Nie było nic lepszego
od pogrążenia Ronalda i całej Złotej Trójcy."</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pani Potter
potrząsnęła delikatnie głową i zwróciła się do dyrektorki,
która spojrzała na nią podejrzliwie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Och te dzieci, powinny wiedzieć, że
na centaury nie zadziała siła, a jedynie... </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Brunetka zamilkła
szybko widząc spojrzenie dawnej nauczycielki. Chyba lepiej było
pomilczeć choćby przez chwilę. W końcu robiła już
dużo o wiele gorszych rzeczy przez te wszystkie lata. Lecz
oczywiście Ces, nie mogła zamknąć się w tym momencie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Och, nie ma co narzekać,
przynajmniej nie wysadzili żadnej klasy, prawda? - zażartowała,
jednak widząc, że Minerwa chce już coś powiedzieć, dodała: - Bo
chyba to był najgorszy żart, którego nie rozwiązano. Przynajmniej
ja tak to pamiętam, lecz w tamtym okresie byłam tak zajęta...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Snape, nadal sądzę, że to byłaś
ty i mimo wszystkich sprzecznych dowodów poniosłabyś karę. Masz
niebywałe szczęście, że Potter i Wertus za ciebie poręczyły,
gdyby nie to zapewne do końca szkoły odbywałabyś
szlaban - przypomniała starsza kobieta.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- No wie pani co? Ja przecież nic nie
zrobiłam, niewinna jestem...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ces. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Marv nie musiała
mówić dużo by uciszyć przyjaciółkę. Była Krukonka, na
szczęście dała sobie spokój, bo przecież powinna bronić
własnego honoru, choć może i nie była tak niewinna jak
obstawiała, jednak mimo wszystko nikt jej nie wydał. Choć wtedy
było blisko, tak bardzo blisko...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
"Cassiopeia
Snape stała spokojnie w gabinecie dyrektorki wysłuchując jej
kolejnej tyrady. Dobrze wiedziała, że w tym momencie nie najlepszym
pomysłem byłoby przerwanie jej, trzeba po prostu poczekać na
dogodny moment. Zwłaszcza, że Marley ja zawsze stała tuż przy
niej. Razem jakoś wydostaną się z tej sytuacji, przecież
nie może być aż tak źle, prawda? Nie trafiłaby do
Ravenclawu, gdyby była idiotką. W końcu, gdy McGonagall
uspokoiła się na moment, Ces wykrzyczała:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ale to nie moja wina! Nie zrobiłam
tego!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Czyżby, panno Black? A kto inny mógł
w nowy wysadzić klasę w lochach? I zatuszować to aż do rana? Nie
mówiąc już, że wybuch uszkodził sufit, przez to zapadła się
podłoga górnego pomieszczenia! Ktoś mógł zginąć! - zaczęła
na nowo krzyczeć.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ale ja mam alibi! Każdy to
potwierdzi! - upierała się nastolatka, myśląc nad dobrym
pretekstem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Och, tak? W takim razie gdzie byłaś?
- spytała Minerwa, pewna swego zwycięstwa.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ja...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Spędziła noc u przyjaciela -
wtrąciła szybko Marley. - Chyba nie muszę tłumaczyć co
robili, a to nie jest zabronione.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nauczycielka
zarumieniła się lekko, a Ces już czuła to zwycięstwo, jedynak
szybko zrzedła jej mina.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Więc byłaś z nią całą noc u
tego "przyjaciela"? - dopytywała, wprawiając Gryfonką w
zakłopotanie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nie, ja... Widziałam jak rano
wróciła i w jakim była stanie, w dodatku mówiła mi dokąd idzie
- próbowała się wybronić, jednak nie dawało to efektu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Więc nikt nie może potwierdzić,
tego co mówisz? Coś mi się wydaje, panno Snape, że tym razem nie
uda się pani mnie oszukać - powiedziała triumfalnie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ces zagryzła
delikatnie policzek od środka, aż w końcu wpadła
na pewien pomysł. To była jej ostatnia deska ratunku.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Spędziłam noc z Croyance! -
wykrzyknęła w koncu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nauczycielka oraz
Marley spojrzały na nią dziwnie, choć ta druga szybko się
opanowała. W końcu musiała grać dalej swoją rolę.
McGonagall również szybko otrząsnęła się z szoku i spytała
poważnie:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Czy potwierdzisz to przy swoim ojcu?
A co najważniejsze, czy panna Wertus to potwierdzi?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Oczywiście - potwierdziła bez
zająknięcia Ces.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Panno Malfoy, prosze przyprowadzić
profesora Snape'a! Ja tymczasem wyślę wiadomość do Croyance.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie minęło nawet
pięć minut, a Marv wróciła do gabinetu z podejrzliwym Severusem.
Domyślał się, że jego "córka" odpowiedzialna jest za
zniszczenia powstałe w lochach... A był pewien, ze lepiej nauczył
ja zacierać ślady.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Minerwo. Cassiopeio. Mogę dowiedzieć
się, co tym razem się stało?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Poczekajmy jeszcze na pannę Wertus,
jestem pewna, że ona także powinna być obecna przy tej rozmowie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ślizgonka pojawiła
się tuż po chwili i widząc zgromadzone towarzystwo, spięła
się lekko. Jednak wystarczyło jedno spojrzenie na przyjaciółki, a
wiedziała, że przedstawienie zaczęło się już wcześniej bez
niej, a ona nie zna swej roli.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Dobrze, że już jesteś, Croyance?
Nie byłam pewna czy odbierzesz wiadomość - zaczęła profesorka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Czerwonowłosa
prychnęła w duchu, nie była idiotką, potrafiła jeszcze poradzić
sobie z patronusem. Ale skoro reszta jest grzeczna, ona też powinna.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Naturalnie, pani profesor. Mogę
wiedzieć co tu robię?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ja także chciałbym się tego
dowiedzieć - wtrącił Mistrz Eliksirów.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Chciałam zadać tylko jedno pytanie.
Gdzie spędziłaś noc? - spytała zbyt miło jak na nią.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Croy rozejrzała
się po twarzach zebranych, aż w koncu westchnęła i przyznała:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Spedziłam ją z Cassie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Severus nie zdążył
opanować zdziwionej miny.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- A co robiłyście? - dopytywała
lekko zbita z tropu Minerwa.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nie wiem jak to ująć, ale nie
wdając się w szczegóły... uprawiałyśmy seks. Chyba, że chce
pani szczegóły... - dodała niepewnie po chwili.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
McGonagall zaniemówiła,
stojąc przed zgromadzonymi z otwartą buzią. Severus
z cierpiętniczą miną nachylił się bliżej córki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Co to ma być? - warknął.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Wolisz wersję, że wysadziłam klasę
i nie potrafiłam zatuszować śladów, czy że sypiam z Croy? -
Ces uśmiechnęła się słodko.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Severus wyprostował
się i spojrzał ironicznie na Ślizgonkę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Witam w rodzinie, Croyance.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Do końca spotkanie
McGonagall nie odzywała się zbyt wiele i po chwili wypuściła całą
trójkę. Gdy tylko oddaliły się na bezpieczną odległość,
wybuchły śmiechem. Po twarzy Ces poleciało kilka łez, które
szybko wytarła.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nie wiem jak my to zrobiłyśmy -
przyznała, między napadami śmiechu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Podziękuj Marv, to dzięki niej
wiedziałam co mówić. Ty oczywiście nie dałaś żadnej wskazówki -
przyznała Ślizgonka, powoli uspakajając się.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Starałam się! - krzyknęła Ces. -
Co poradzę, że ten mały smark jest w tym lepszy?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ej - oburzyła się dziewczyna,
jednak po chwili lekko uśmiechnęła. - Nie znoszę was.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
We trzy po raz
kolejny wybuchły śmiechem i przytuliły się. Ciągle tkwiąc w
uścisku, można było dosłyszeć lekko zrezygnowany głos Croy:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Czyli teraz raczej nici z randki z
tym nowym Krukonem z siódmej klasy...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Odpowiedział jej
tylko gromki śmiech."</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Widząc nieznaczne
uśmieszki ze strony swych rozmówczyń, dyrektorka nie mogła
powstrzymać się od komentarza.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Cokolwiek byście nie powiedziały i
tak wiem, że to wy za tym stoicie. Nikt inny nie byłby na tyle
głupi i na tyle odważny by to zrobić. Nawet Potter - podkreśliła,
jakby miało to największe znaczenie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Wiec schodzimy teraz z rozmową na
temat mojego męża i jego wybryków? - spytała Marley,
poprawiając się na krześle. - Jeśli tak, to
czeka nas dłuższa rozmowa.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nie, oczywiście, że nie. Chciałam
was zawiadomić o karze, dla Navi oraz Perseusa. Może nie jest ona
największa, ale są oni dopiero uczniami pierwszej oraz drugiej
klasy i postanowiłam ukarać ich tym samym systemem co ich
równolatków. Dlatego spędzą cztery weekendy z Hagridem z
lesie. Będą pracować tam przede wszystkim wieczorami,
jednak także w dzień. Zbieranie ziół, naprawa uszkodzeń,
pomoc przy zwierzętach. Gdyby byli starsi dostali by o wiele gorszą
karę, dlatego mam nadzieję, że dacie radę zając się Aurigą
oraz Marvolo. Jedynie Taurus nie brał w tym udziału, tego jestem
pewna. Jest już za dorosły na takie wybryki - powiedziała dumnie,
jednak widząc zdziwiony wzrok kobiet, dodała: - Był widziany całą
noc w bibliotece i może to potwierdzić klasa zaawansowana
Numerologii. Cała noc siedzieli nad jakimś równaniem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ces wybuchła
śmiechem nie mogąc się powstrzymać. Tak, jedynie to
mogło przekonać dyrektorkę, że Ślizgon nic nie zrobił.
Potwierdzenie grupy ludzi trudno obalić.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Zajmiemy się resztą dzieci, nie
powinny robić tego nigdy więcej - zapewniła pani Potter.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Dobrze, że w swoich
działaniach są tak samo nieudolni jak Potter. Gdyby miały
wasze zacięcie... Nie chciałabym mieć ich wszystkich pod
jednym dachem w szkole - przyznała Minerwa, uśmiechając się
lekko.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Uśmiech jednak
szybko spełzł jej z ust, gdy tylko w oddali rozległ się wybuch.
Trzy kobiety spojrzały po sobie, ale to McGonagall pierwsza
zerwała się na równe nogi. Zaraz po niej wstały Ces i
Marv, niepewne co mają zrobić. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Chyba będę musiała sprawdzić
co się stało - przyznała dyrektorka,
kierując się w stronę drzwi. - Mam nadzieję, że udało nam się omówić każdy aspekt tego zdarzenia i wszystko
jest już jasne. Nie chciałabym wzywać was po raz
kolejny.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Rozumiemy, pani profesor. - Marley
uśmiechnęła się lekko i także ruszyła w stronę drzwi.
- Dziękujemy, że była pani tak wyrozumiała.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pani Potter
wiedziała, że coś jest nie tak, gdy tylko ujrzała uśmieszek
swojej towarzyszki. Wolała ewakuować się z pomieszczenia jak
najszybciej.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Do wiedzenia, pani dyrektor - rzuciły
jeszcze obie, szybko oddalając się od gobelinu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dopiero, gdy były
na ścieżce wiodącej ku bramie, Marv spojrzała na Ces.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Coś ty zrobiła? - szepnęła,
niepewna czy chce poznać odpowiedź.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Och, nic takiego. Małe zamieszanie
na boisku. - Machnęła ręką w stronę błoni.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kobieta spojrzała
we wskazanym kierunku i roześmiała się. Po chwili dołączyła do
niej panna Snape. Czyż widok biegnącej McGonagall nie jest wprost
komiczny? Zwłaszcza, że czeka ją trochę sprzątania, gdyż z
oddali było widać dym unoszący się znad boiska. A
krater tam powstały miał dobre kilka metrów. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Rada na przyszłość,
nie wkurzaj, ani nie zanudzaj panny Snape. To nigdy nie kończy się
dobrze, zwłaszcza jeśli koło niej jest pani Potter.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
Croyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4235915914606089931.post-69032914624098042432015-02-28T22:49:00.001+01:002015-02-28T22:49:17.382+01:0013. "Listy" cz.1<blockquote class="tr_bq" style="text-align: center;">
<b>#Sherlock #Cykl #Sezon2 #One-shot #K+ #Friendship #Drama #Anderson #MollyHopper #SallyDonovan</b></blockquote>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
Hej,<br />Miałam się pojawić tydzień temu, jednak nie dałam rady... Za co bardzo przepraszam. tym razem jest to 1 cz. Sherlocka i tym samym pierwsza cześć prezentu dla Marley. Mam nadzieje, że uda mi się wstawić w terminie resztę prezentu dla niej. Jeszcze raz Wszystkiego Najlepszego! (pomimo, iż spóźnione)<br />Croy</blockquote>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://trylogia-mroku.blogspot.com/" target="_blank">DLA MARV</a></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
♫<b><a href="https://www.youtube.com/watch?v=RzhAS_GnJIc" target="_blank">"Safe&Sound" - Taylor Swift</a></b>♫</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_lzfeqx3x8b1qkwo51.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_lzfeqx3x8b1qkwo51.gif" height="180" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://tumblr.com/" target="_blank">(c) Tumblr</a></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Ta kobieta... Nie można
pomylić jej z żadną inna postacią na świecie. Jest wyjątkowa,
jedyna, osobliwa. A przede wszystkim oryginalna i bezwzględna. O
tym ostatnim przekonało się w krótkim czasie dość dużo osób.
Może to dziwne, ale czasem szczerość może strasznie zaboleć,
zwłaszcza jeśli prawdę powie osoba tak wyjątkowa jak Irene Adler.
Nic nie zyskała dzięki tym słowom. Jednak miała dług
wdzięczności, który chciała spłacić choćby w części.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Pierwszy list pojawił
się w Scotland Yardzie na początku października. Leżał spokojnie
na biurku jednego z pracowników, czekając cierpliwie na otwarcie. W
ten poniedziałek Anderson nie śpieszył się z czytaniem
korespondencji, miał w końcu o wiele lepsze rzeczy do zrobienia.
Jednak z jednym z nich czekało coś, co miało go bardzo zaskoczyć.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> „Nie wiem jak powinno
się zaczynać takie listy. Na pewno nie miłymi słowami, ani
groźbami, przynajmniej nie od razu. Choć znając ciebie nawet tego
byś nie zauważył. Jesteś w końcu największym idiotą w tym
wydziale. Przejdźmy więc od razu do rzeczy.
</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Twoja postura,
zachowanie... Zastanawiam się jak to możliwe, że pracujesz w
policji. Nie masz żadnych predyspozycji do tego zawodu. Szczerze...
Wątpię byś pasował gdziekolwiek. Jednak to nie o twoim idiotyzmie
będzie tu mowa.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Sherlock Holmes?
Kojarzysz to nazwisko? Ta osobę? Chyba powinieneś, w końcu pomaga
wam od tak dawna... nie? Tak, widać to w twoim zachowaniu. Nie
zauważasz jego pomocy, mimo iż rozwiązuje za ciebie tak wiele
spraw. Mówisz „świr”, próbujesz atakować, a nie zauważasz
swojej własnej głupoty. Trochę smutne, nie uważasz?</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Czasem mam nadzieję, że
Sherlock odmówi wam pomocy. Pokazał by wam jak trudno jest żyć i
rozwiązywać sprawy bez jego pomocy. Może doceniłbyś w końcu
pomoc. I okazałbyś wdzięczność, a nie tylko zgłaszał się do
przeszukiwania jego mieszkania by go ośmieszyć.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Groźby? Chyba nie
powinno się ich pisać w takim liście, więc zostawmy tu to
niedopowiedzenie... Ale zastanów się, czy chcesz dostać kolejny,
bardziej dosadny list?</i></div>
<div align="RIGHT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>…......................” </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="border-bottom: 4.50pt double #000000; border-left: none; border-right: none; border-top: none; margin-bottom: 0cm; padding-bottom: 0.07cm; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">
Anderson przeczytał schludne pismo dwa razy. Zwykła biała koperta
z jego imieniem. Biała kartka ze staranna kaligrafią, litery
napisane czarnym tuszem... Mężczyzna schował zwitek papieru do
szuflady, potem go wyrzuci. Nie przejął się zbytnio tymi słowami,
to nie pierwszy list tego typu, który dostał. A Sherlock? Nic go
nie obchodził ten świr.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_mdfaqeAtsr1ra2aiq.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_mdfaqeAtsr1ra2aiq.gif" height="200" width="168" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<a href="http://tumblr.com/" target="_blank">(c) Tumblr</a></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Kolejny list pojawił
się w kasetce służbowej w szpitalu św. Bartłomieja. Tuż po
weekendzie w połowie października koperta w kolorze ecri, nie tak
śnieżno biała jak wcześniej, niespodziewanie została odnaleziona
w poczcie służbowej Molly Hopper. Młoda kobieta zwlekała z
czytaniem aż do lunchu, gdy w końcu usiadła z kawą przy swoim
biurku. Praca po weekendzie była trudna, lecz Molly i tak ja
uwielbiała.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Tym razem kartka była
prosta, biała. Jednak był to ten sam charakter pisma, ten sam
czarny tusz. Eleganckie litery...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> „Będzie to chyba
jeden z moich najmilszych listów. W końcu sama jesteś „miłą”
osobą, prawda? Molly Hopper, patolog w szpitalu Barts, którzy by
ciebie nie lubił, co? Choć może jesteś aż nazbyt niewinna...
zbyt słodka, posłuszna... Tak. Nie widzę cię do końca w ten
sposób. W końcu jaka osoba tak bardzo lubi grzebać w trupach?
Och... Sherlock Holmes.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Znasz go, prawda?
Oczywiście, jakbyś mogła nie znać. W końcu nie możesz doczekać
się jego każdej wizyty. Jesteś w nim zakochana? Na pewno nie w
sposób, w jaki inni to postrzegają. Osoba miła... karmiąca swoje
własne ego przy pomocy innych.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Chodzi o jego wiedzę
medyczną? Lubisz, gdy pyta o coś, czego sam nie jest pewny, gdy
zwraca na ciebie uwagę? Czy może jesteś zapatrzona w jego
powierzchowność? Blada cera, czarne, kręcone włosy, wysoki,
nieskazitelny... niemal wzór ideału, prawie. Takiej urody wielu by
mu pozazdrościło. Jednak jego osobowość? Intelekt? Znasz go
choćby trochę, czy po prostu pragniesz zaciągnąć go do łóżka?</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Och, wiem, że widzisz
jego geniusz, ale czy doceniasz? Chyba nie naprawdę. Mało kto
docenia, jak można zauważyć. Więc lepiej doceń jego pomoc, póki
ona jest... Bo może jej zabraknąć...?</i></div>
<div align="RIGHT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>….......................” </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Molly wpatrzyła się z
niedowierzaniem w list. Co to miało być? Jak ktoś... A potem się
zaśmiała. To oczywiste, że był to jakiś głupi żart. Trochę
straszny, ale...</div>
<div align="JUSTIFY" style="border-bottom: 4.50pt double #000000; border-left: none; border-right: none; border-top: none; margin-bottom: 0cm; padding-bottom: 0.07cm; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">
Umiejąc się schowała go do koperty, a potem do szafki,
zastanawiając się, kto też jest tak niestabilny. Czyżby Sherlock?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_m08djeLTdK1r8rszy.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_m08djeLTdK1r8rszy.gif" height="160" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://tumblr.com/" target="_blank">(c) Tumblr</a></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Tym razem był to
początek listopada. Pogoda w Londynie zwiastowała nadchodzącą
zimą, a ludzie przemierzali szybko ulicę. Sally Donovan nie była
pewna czy cieszy ja wizja spokojnego weekendu. W końcu miała
spędzić do samotnie. Wyjęła listy ze skrzynki, nie zauważając
dziwnej koperty w kolorze ecri. Dopiero późnym wieczorem po długiej
kąpieli zajęła się korespondencją.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Koperta nie miała
znaczka, czy pieczątki, a nawet adresu, jedynie jej imię. Może nie
powinna tego czytać będąc tak niepewna, jednak... Papier listowy
był w tym samym kolorze lekkiego ecri, uwydatniając tym samym czerń
tuszu, zapewne pochodzącego z pióra. Ale chodziło tu o treść, a
nie styl wykonania.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> „Gdyby trzeba było
podać osobę, którą lubi się najmniej, zapewne na mojej liście
pojawiłoby się twoje nazwisko. Och, mam kilka bardziej
znienawidzonych „przyjaciół”, lecz mimo to...</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Jesteś dobrą
policjantką, wiele razy to pokazywałaś. Niestety, tego odmówić
ci nie można. Jesteś ładna, to też fakt. Ale czy to czyni z
ciebie kogoś lepszego? Sama powinnaś się nad tym zastanowić. Bo
jeśli chodzi o charakter... To dlatego cie nie lubię.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Nie jesteś głupia, w
ostateczności w końcu to mogłoby być wyjaśnieniem. Ale posiadasz
tą inteligencję, która nakazuje cię doceniać, jednak w
porównaniu z Sherlockiem Holmesem... Jesteś idiotką. Dlaczego
więc można doceniać ciebie, a nie jego? Chyba, ze posiadasz inny
słownik, gdzie słowo „świr” jest komplementem.
</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Ten list... nigdy by nie
powstał, gdyby nie jedna sprawa. On ciebie docenia! Niestety można
było to ostatnio zauważyć. Ceni sobie (w pewien sposób) twoje
życie. Co nadal pozostaje największym zaskoczeniem jak dotąd. Ty?
Ale nie ma co próbować zrozumieć Sherlocka Holmesa.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Odbiegam od tematu, choć
może i nie. Jako policjantka powinnaś go doceniać, jako kobieta
również. Nie każdy młody, przystojny mężczyzna chciałby
poświęcać swój czas na bieganie do Yardu i pomaganie wam. Jednak
to dla ciebie na dużo...</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Zastanów się, co
zrobiłabyś gdyby go zabrakło? Ilu ludzi zginęłoby? Może i ty
byś już nie żyła? Czy tak trudno okazać wdzięczność?</i></div>
<div align="RIGHT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>…....................” </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Donovan zamrugała
szybko, nie wiedząc jak ma odczytać daną treść. Czy to pogróżki?
Ostrzeżenie? Czy jakiś kolejny żart?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Holmes robi to dla
siebie. Ten psychopata sam zacząłby zabijać, gdyby nie mógł brać
udziału w akcjach policji – rzuciła do siebie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Ignorując list rzuciła
go na szafkę. Nie zdziwiłaby się, gdyby sam świr go napisał. W
końcu czego można się po nim spodziewać innego?</div>
Croyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4235915914606089931.post-34396033229601730902015-02-15T16:39:00.002+01:002015-02-15T16:42:32.862+01:0012. "Fanfiction..."<blockquote class="tr_bq" style="text-align: center;">
<b>#Supernatural #Sezon10 #One-shot #K #Family #Humor #DeanWinchester #SamWinchester</b></blockquote>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
Witam,<br />
Wiem, ze obiecałam coś o innej tematyce, jednak znalazłam swój pierwszy tekst z SPN, pisany jeszcze w grudniu. Sama nie wiem jak go oceniać, bo była to moja pierwsza próba tego typu, jednak jest on inspirowany odcinkiem piątym.<br />
<br />
Co do kolejnych tekstów, mam napisanego Sherlocka, jedynie muszę go przepisać. Wczoraj spędziłam cały dzień w Toruniu i nie mogłam niestety tego zrobić, ale postaram się jak najszybciej to opublikować.<br />
<br />
Miłego czytania,<br />
Croy</blockquote>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://38.media.tumblr.com/928eb9b6473508c77866d1583e07c2b8/tumblr_nexl8i7SqT1s85flqo6_250.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://38.media.tumblr.com/928eb9b6473508c77866d1583e07c2b8/tumblr_nexl8i7SqT1s85flqo6_250.gif" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://a-winchester-gospel.tumblr.com/" target="_blank">(c) A Winchester Gospel</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>♫ <a href="https://www.youtube.com/watch?v=RLXl8f4jbmI" target="_blank">"Gonna be somebody" - Destiel/Sabriel</a> ♫</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Dean? Co ty robisz? - spytał
zaskoczony Sam, przyglądając się dziwnemu zachowaniu brata.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Mężczyzna spojrzał na niego
zamyślony i odpowiedział pytaniem na pytanie:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Pamiętasz naszą ostatnią sprawę
we Flint w Michigan?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Trudno byłoby ją zapomnieć. Nie co
dzień ogląda się przedstawienie o własnym życiu, chyba, że
chodzi ci o Kalliope – dodał szybko.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dean zgromił go wzrokiem, po czym
sięgnął po laptop. Włączając go odparł:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Oczywiście, że o przedstawienie,
jednak bardziej o fakt, że ono powstało. Nigdy nie myślałem, że
po przerwaniu serii zostaną jacyś fani, a z tego co mówiła Marie,
trochę ich jest...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Chodzi ci o Destiel? - Sam zaśmiał
się, siadając. - Okej i co chcesz zrobić z tym dalej?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Wpisałem właśnie hasło do
wyszukiwarki i patrz co znalazłem. - Odwrócił ekran w stronę
brata. - Tego są tysiące! - zauważył ze zgrozę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- A czego się spodziewałeś? Może i
książki Chucka nie są zbyt popularne, ale już od jakiegoś czasu
wiedzieliśmy, że ktoś jednak to czyta. W końcu, gdy
dowiedzieliśmy się o tej serii sam widziałeś te komentarze...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Stop. Lepiej zobaczmy co tu jest...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Obaj spojrzeli na listę wyników,
gdzie mimo wszystko królowało Destiel. Dean odwracał wzrok, nie
mogąc już czytać nawet krótkich opisów, jednak w końcu coś
zauważył.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Czekaj Sammy, chyba coś mam!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Cofnął o kilka wyników i kliknął
na stronę. To co tam ujrzał po raz pierwszy zmusiło go do śmiechu.
Nie w humorze był za to Sam, który próbował wyrwać bratu laptop.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nie wiem o co ci chodzi Dean. W końcu
łączenie ciebie i Castiela jest gorsze...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nie, Sammy, nie jest gorsze. Sabriel!
- Mężczyzna wybuchł po raz kolejny śmiechem, nie mogąc się po
raz kolejny opanować. - Ty i Gabriel!
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Sam przyglądał się swojemu
niezrównoważonemu bratu, gdy w końcu zamknął ową stronę. Nie
było mu zbytnio do śmiechu, ale nie mógł powstrzymać wyobraźni
innych. Może gdyby te książki nie istniały... Próżne nadzieje.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Może podyskutujemy o zgłębianiu
motywu Destiela? Wiesz, bardzo mnie zaciekawiły niektóre z tych
opisów.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zielonooki momentalnie się uspokoił
i odniósł laptop do torby. Tam będzie bezpieczny jak na razie. Ale
teraz miał za to sposób na dręczenie swojego młodszego braciszka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Porozmawiamy o tym, jak ty będziesz
chciał pogadać o swoim „związku” z Gabrielem – wytknął mu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Palant – wymamrotał pod nosem
młodszy z braci.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Suka! - rzucił automatycznie Dean,
rozkładając się na kanapie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Niedługo zwariujemy siedząc w tym
pokoju, masz ochotę na nową sprawę – zaproponował Sam.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Taa. - Dean głęboko ziewnął. -
Ale daj mi się jeszcze trochę przespać, weźmiemy się za to
jutro.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Oboje pokiwali twierdząco głowami.
Nowa praca była im potrzebna, ale musieli chwilę odetchnąć.
Siedzenie w hotelu czy bunkrze nie było dla nich dobre, zwłaszcza
teraz. Po raz kolejny mieli być oni dwaj, przeciwko całej reszcie.
I bardzo im tego teraz brakowało.</div>
Croyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4235915914606089931.post-61791510231113334452015-02-08T15:20:00.001+01:002015-02-08T15:20:44.800+01:0011. "My Supernatural Life" Sam cz.3<blockquote class="tr_bq" style="text-align: center;">
<b>#Supernatural #Sezon1 #Cykl #Drabble #K+ #Friendship #Family #Drama #SanWinchester</b></blockquote>
<br />
<blockquote>
Witam,<br />Przyznam, że i ten tekst wstawiam na szybko i jest to kolejna część cyklu drabbli. Ostatnio mam mało czasu, choć pomysłów mi nie brakuje. Dlatego za tydzień postaram się dodać coś o innej tematyce, może Sherlock? Jak sądzicie?<br /><br />Tym razem dziewiąty odcinek zawiera drabble, drouble i dribble... Sami zobaczcie dleczego ;)<br /><br />Miłego czytania,<br />Croy</blockquote>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://images4.fanpop.com/image/photos/23700000/Mary-mary-winchester-23796949-500-273.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://images4.fanpop.com/image/photos/23700000/Mary-mary-winchester-23796949-500-273.gif" height="217" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.fanpop.com/" target="_blank">(c) Fanpop</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>♫ <a href="https://www.youtube.com/watch?v=6-wEAeNcA_A" target="_blank">"Senbonzakura" - Lindsey Stir1ling </a>♫</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>Człowiek z hakiem</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
„Ludzie wokół mnie umierają...”
Nie tylko Lori może to powiedzieć. W końcu i za mną ciągnie się
tak wiele śmierci... Zbyt wiele. Każda z nich leży na moim
sumieniu, nie mam wytłumaczenia w postaci ducha.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Moralność, wszystko obraca się
wokół tego jednego słowa. Rozpusta, zdrada, wina... A czy moje
pocałunki z nią nie były przekroczeniem granicy? Nie minęło dużo
czasu od odejścia Jess, a moje zachowanie jest nie na miejscu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dlatego nie mogłem tam zostać.
Musimy ruszyć w drogę i spełnić nasze zadanie. Mam nadzieję, że
powtarzając to sobie, w końcu w to uwierzę. Ale jaka jest na to
szansa.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b><br />
</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>Robale</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nigdy nie można wykluczyć wszystkich
możliwości, czasem te najbardziej absurdalne okazują się być
prawdziwe. Klątwa rzucona dwieście lat wcześniej czy uczucia
mojego ojca... sam nie wiem co już jest właściwe. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Cieszę się, że Dean powiedział mi
co robił tata przez te lata, gdy byliśmy rozdzieleni. Dbał o mnie?
Nie jestem pewien, jednak sprawdzał jak sobie radzę. Pomimo naszej
kłótni i ostrych słów, nie znienawidził mnie. To trochę dziwne.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Życie w rodzinie łowców nie jest
łatwe, zwłaszcza jeśli wolisz normalną egzystencję. Szkoła,
praca, żona... Teraz nie jest to ważne. Nie można cofnąć czasu
czy wskrzesić Jess. Teraz ważne jest tylko polowanie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>Dom. Sam</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Moje koszmary okazują się prawdą...
Nie dziwię się, że Deana to martwi. Sam nie jestem zachwycony.
Jednak czy to wysoka cena za życie całej rodziny?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie pamiętam domu, nigdy tam nie
wracaliśmy, nie mówiliśmy o „tamtej” nocy zbyt wiele. Dopiero
po dwudziestu latach dowiaduję się, że to Dean mnie uratował.
Teraz nie dziwi mnie jego troska.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Czy Missouri ma rację, to mój dar?
To, że wyczułem i mogłem zobaczyć mamę, cy to niezwykłe?
Jedynie zdjęcia przywołują mi jej obraz, teraz wiem, że nas
kochała, troszczyła się. Tak jak troszczy się o nas tata, nawet
jeśli go przy nas nie ma.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>Dom. Dean</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Powrót do domu był jednym z
najgorszych przeżyć w moim życiu. Obiecałem, że nigdy nie wrócę,
nie po tym... wszystkim. Jednak znów być w tym miejscu, tam skąd
mam wspomnienia o mamie, było niezwykłe.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
To zawsze będzie masz dom, Lawrence.
Mimo, iż od tak dawna nie pojawiamy się w nim. Tu zmarła mama, tu
zmienił się tata, ciągnąc nas za sobą. Czy gdybyśmy nie byli
łowcami, ta rodzina by zmarła? Na pewno nie moglibyśmy ponownie
zobaczyć mamy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Pamiętam ją z dzieciństwa, ze
zdjęć, choć wszystko jest wyblakłe. W tym domu, gdy ukazała się
z ognia... Nidy nie liczyłem, że ujrzę ją jeszcze raz. Na pewno
nie w ten sposób. Jej uśmiech, czułość w jej wzroku, nie
widziałem czegoś podobnego od lat. Takie spojrzenia nie są mi
posyłane zbyt często... wcale. Jednak żałuję, że się
poświęciła. Nie chroni już domu, nas... Lecz w końcu, po tylu
latach, ma spokój.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wiem, dlaczego mimo upływu czasu tata
nadal szuka. Nie może pogodzić się ze stratą ukochanej, tak jak
ja ze stratą matki. Chciałbym by była przy mnie w najważniejszych
momentach życia, by wspierała choćby uśmiechem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Czasu nie można cofnąć, lecz mam
Sama i tatę. To oni są najważniejsi i nic tego nie zmieni.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>Dom. John</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Spotkanie chłopców...
Jeszcze na to za wcześniej. Jednak widząc ich, mam ochotę po
prostu tam podejść, być przy nic. Obaj tego potrzebują.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Prawda... Gdy tylko ją poznam, na
nowo pojawię się w ich życiu. Sam tego potrzebuję, tak długo
byliśmy rozdzieleni. Razem jednak nie rozwiążemy sprawy, a ona
jest priorytetem.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Croyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4235915914606089931.post-59889894740572482612015-02-01T18:52:00.002+01:002015-02-01T18:53:51.449+01:0010. "Symbol walki..."<blockquote class="tr_bq" style="text-align: center;">
<b>#IgrzyskaŚmierci #Ogólne #One-shot #K #Angst #Family #PrimEverdeen</b></blockquote>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
Witam,<br />
Dziś na szybko i krótko. Mój pierwszy tekst z Igrzysk Śmierci. Nie jest on doskonały, ani nawet dobry. Nie sprawdzony, napisany na ostatnią chwilę. Dostałam propozycje co do tej tematyki i nie mogłam się powstrzymać. Sami zdecydujcie jak to odbierać ;)<br />
Za tydzień nie wiem co opublikuje. Ostatnie drabble chyba niezbyt się spodobały (zero komentarzy), a mam ich jeszcze sporo (ponad 10 już gotowych). jednak mam też kilka innych tekstów, które mogą się pojawić. Sama jeszcze nie wiem...<br />
<br />
Croy</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://31.media.tumblr.com/087e68d92673d1867f54ad2c294676ed/tumblr_n2dvh03V1z1s3veb3o1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="161" src="https://31.media.tumblr.com/087e68d92673d1867f54ad2c294676ed/tumblr_n2dvh03V1z1s3veb3o1_500.gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://f-march-madness.livejournal.com/18240.html" target="_blank">(c) F March Madness</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>♫<a href="https://www.youtube.com/watch?v=rtOvBOTyX00" target="_blank">"A Thousand Years" - Christiana Perri</a>♫</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Widziałam ją wtedy po raz ostatni.
Ubrana w zieloną, letnia sukienkę patrzyła wytrwale jak Peeta
zgłasza się na ochotnika w zastępstwie za Haymitcha. Nie pozwolono
mi się pożegnać jak za pierwszym razem, a miałam jej tak wiele do
powiedzenia. Mojej ukochanej siostrze...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tym razem nie chcę płakać, wiem, że
na nic mi się to zda. Jednak łzy same płyną, torując sobie
drogę, by po chwili zniknąć w kłębach blond włosów. Katniss
zawsze zdawała mi się być piękniejsza, przez laty zazdrościłam
jej tego. Zawsze byłam o coś zazdrosna, ale jednocześnie zawsze
podziwiałam ją i kochałam najbardziej na świecie, a co
najważniejsze rozumiałam. Zgłosiła się za mnie do Igrzysk i
wygrała. A teraz przeze mnie nie miała wyboru, jednak sama jej
obecność, postawa pokazała już na co ja stać. Sprawiła, ze
wszystko ożyło i to jest tu najważniejsze.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wiem, że była moją siostrę, lecz
mimo to nie potrafię postrzegać jej w tej roli. Odkąd pamiętam
była dla mnie jak matka. Gdy odszedł tata, my również znalazłyśmy
się na drodze do grobu. A jednak to Katniss sprawiła, że udało
nam się przetrwać. Oczywiście, kocham swoją mamę, jednak to nic
nie zmienia. Rozumiem, że śmierć taty załamała ją, wszystko to
było ponad jej siły, jednak miała jeszcze nas, swoje dzieci. Czy
nie powinna się dla nas starać? Jednak wszystko w moim życiu
zawdzięczam Katniss.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Można mnie potępiać, za to co
czuję. Lecz nawet choroba matki nie zmieni tego, że najbardziej
kocham swoją siostrę. Podobnie tym razem, jestem pewna, iż postara
się wygrać Igrzyska. Ale tym razem jej szanse są niemal zerowe,
nie ma już tego zaskoczenia, jak rok temu. Ja to wiem i ona również.
A mimo to, gdy rozmawiałyśmy po raz ostatni uśmiechnęła się do
mnie i po prostu kazała dbać o mamę, jakbym to ja stawała się w
tej chwili głową rodziny.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie chciałam oglądać ich zmagań na
arenie. Robiłam to za pierwszym razem i nie potrafiłam po raz
kolejny przechodzić, przez coś podobnego. Mimo to słyszałam
komentarze innych. Katniss radziła sobie jak mogła, choć coraz
większa brutalność Igrzysk... Nie potrafiłam znieść tego
widoku, a miałam przecież być dzielna. Potem wszystko działo się
za szybko, rzeczywistość stała się zbyt straszna, by móc w nią
uwierzyć.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nadal pamiętam obraz umierających
ludzi, moich sąsiadów, osób, które dobrze znałam. Jednak
najbardziej wyrył mi się w pamięci moment, gdy po raz kolejny
ujrzałam moją siostrę. Była ranna, nieprzytomna, słaba... A ja
jednak odetchnęłam z ulgą. Jej widok dawał mi nadzieję, że
wszystko będzie dobrze, że gdzieś tam w przyszłości czeka w
końcu nasze szczęście. Bo Katniss była Kosogłosem, symbolem
walki i zwycięstwa. Była moją opoką, wiedziałam, że gdy tylko
będzie przy mnie, nie spotka mnie żadna krzywda. Choćbym nie wiem
co miało się wydarzyć wierzę w nią. Bo ona jedyna może
zakończyć tą wojnę...</div>
Croyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4235915914606089931.post-22726851745312090112015-01-28T00:25:00.001+01:002015-01-28T00:25:43.447+01:009. "My Supernatural Life" Sam cz.2<blockquote class="tr_bq" style="text-align: center;">
<b>#Supernatural #Sezon1 #Cykl #Drabble #K+ #Friendship #Family #Drama #SamWinchester</b></blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Witam,<br />To już ostatni środowy tekst jak na razie. Wracam do zwykłego publikowania co tydzień w soboty. Tym razem przychodzę z dalszym ciągiem drabbli do Supernatural. Przypominam: 1 drabble = 1 odcinek (plus jeden dodatkowy od innej postaci). Nie wiem jak drugi sezon, ale pierwszy poświecę cały z perspektywy Sama. Chyba go lubicie, prawda?<br />Nie mam pojęcia, jaki tekst wstawię w sobotę. Chcielibyście jakiś konkretny? I dziękuje za głosy w ankiecie, teraz przynajmniej wiem, co lubicie.<br />Do napisania,<br />Croy</blockquote>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media3.giphy.com/media/KFAm2IIPM0fK/giphy.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media3.giphy.com/media/KFAm2IIPM0fK/giphy.gif" height="182" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://giphy.com/" target="_blank">(c) Giphy</a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>♫<a href="https://www.youtube.com/watch?v=vxIOUJ7by6U" target="_blank">"Electric Daisy Violin" - Lindsey Stirling</a>♫</b></div>
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>Tajemniczy podróżnik</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nawet najtwardsi ludzie mają swoje
słabostki i lęki, choć czasem trudno w to uwierzyć. Spotkało to
w końcu Deana, ostatnią osobę, którą bym o to podejrzewał.
Latanie. Samoloty... Kto podejrzewałby go o ten lęk, gdy zabija
każdą kreaturę na swojej drodze? Jest łowcą, osobą, która
widziała w życiu zbyt dużo, a jednak posiada tak „zwyczajną”
słabostkę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Z jednej strony pociesza mnie to.
Dowodzi, że nawet on nie jest idealny, potrzebuje wsparcia. Nie
jestem jedynym bratem mającym swoje koszmary. Nie ważne mniejsze
czy większe. Jednak on to przezwycięża, wie kiedy odpuścić. Mi
trudno zapomnieć o przeszłości, to nie znika tak łatwo.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>Krwawa Mary</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Mając swoje tajemnice, te najgłębsze,
trudno wybaczyć sobie wszystko. Zwłaszcza czyjąś śmierć. Nic
nie powinno być sekretem, nie takim.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Moja tajemnica dotycząca Jess, moja
wina była tu potrzebna, lecz omal nas nie zabiła. Wyśniłem to,
nie zapobiegłem tragedii. To powinien być mój koniec. Choć widząc
cierpienie innych „niewinnych” zbrodniarzy powstaje pytanie:
„Kiedy należy sobie wybaczyć? Czy w ogóle można?” Koszmar
budzący w noc w noc, jej imię wykrzyknięte w ciemność, nadzieje,
że kiedyś uzyskam przebaczenie. Czy to ma sens?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tak jak Mary szukam sprawiedliwości,
tak jak powinienem szukać winnych i zemsty. Tylko gdzie to znaleźć,
skoro nie ma żadnych śladów...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>Skóra</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nikt nie jest już sobą, nie ma
prywatności, osobowości. Pozostaje jedynie żyć w nadziei, że
dokona się swego żywota w spokoju.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dwie osoby, jedna skóra i
wspomnienia. Czy to nie dziwne jak łatwo potwór może zniszczyć
czyjś świat i marzenia? Zwłaszcza, że wplątani są w to moi
przyjaciele. Czy nie można by oddzielić tych żyć? Łowca kontra
zwykły człowiek? Czy wymagam tak wiele?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przynajmniej teraz wiem by bardziej
doceniać brata. Ma on tak samo wiele tajemnic jak ja, choć zwykle o
tym zapominam. Nie można oddzielić tych egzystencji ani osób z
nimi związanych. To zawsze dopada człowieka w ostatniej chwili.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>Skóra. Dean</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dopiero teraz, widząc Sama ze starą
przyjaciółką uświadomiłem sobie co stracił. Z jakiego życia
musiał zrezygnować, porzucając Stanford po śmierci Jessicy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wiem, ze w dużej mierze to moja wina.
To ja ściągnąłem go do szukania taty, przeze mnie zostawił
dziewczynę samą. Kiedyś porzucił rodzinę by zacząć żyć
inaczej, a teraz do tego wraca.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Sam musiałem zrezygnować z wielu
pragnień by zostać przy tacie. Ale patrząc na Sama, gdy męczy się
z koszmarami, żałuję swojej decyzji. Nigdy nie powinienem wchodzić
do jego domu, wciągając w niebezpieczeństwo.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Może gdybym tego nie zrobił wszystko
skończyłoby się inaczej? Czy samotność byłaby aż takim
utrapieniem?</div>
Croyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4235915914606089931.post-40659135094814925462015-01-24T00:32:00.000+01:002015-01-24T00:43:18.790+01:008. "Kolejny głupi żart..."<blockquote class="tr_bq" style="text-align: center;">
<b>#Sherlock #Cykl #One-shot #Sezon3 #T #Angst #Drama #Family #Tragedy #SherlockHolmes #MycroftHolmes #GregLestrade</b></blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Witam,<br />
Nadszedł czas na ciąg dalszy miniaturki o <b>Sherlocku.</b> <a href="http://niger-stories.blogspot.com/2015/01/5-trzeci-etap.html" target="_blank">>Część Pierwsza<</a> W gruncie rzeczy, miałam to podzielone na pół (sami zobaczycie dlaczego), lecz i tak czeka j<b>eszcze jedna część. </b>Tematyka podobnie jak wcześniej, kto czytał ten wie. Może znów jest smutno, lecz kontynuuje ten wątek. Przyznam, że mimo wszystko jestem dumna z tej "trylogii" Sherlocka.<br />
<br />
Kolejny raz opublikuje w środę drugą część <b>drabbli z Supernatural. </b>Nie wiem co będzie dalej, wszystko zależy na co przyjdzie wena. Jednak piszę i to jest najważniejsze. Dziękuję też za wszystkie <a href="http://niger-stories.blogspot.com/p/propozycje.html" target="_blank">propozycje.</a><br />
<br />
Croy</blockquote>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/011aa56418ae75b66b505f3ba35b3c84/tumblr_inline_mnfib57tqU1qz4rgp.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/011aa56418ae75b66b505f3ba35b3c84/tumblr_inline_mnfib57tqU1qz4rgp.gif" height="183" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://wellingtongoose.tumblr.com/post/51591972976/the-politics-of-mycroft-holmes" target="_blank">(c) Wellington Goose</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Z dedykacją dla <b>siostrzyczki.</b> </div>
<div style="text-align: center;">
<b>Ces,</b> powiedziałaś, że podoba ci się mimo tematyki ;)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>♫<a href="https://www.youtube.com/watch?v=1cQh1ccqu8M#t=30" target="_blank">"How you remind me" -Nickelback</a>♫</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Kamery na Baker Street
przestały działać. Był to sygnał dla techników, by powiadomić
Mycrofta Holmesa, ten jednak, będąc zajętym, nie przejął się
zbytnio. Sherlock jak małe dziecko szukał uwagi innych ludzi,
zwłaszcza teraz, gdy wszyscy chcieli odpłacić mu za kłamstwa i
nieobecność. Mógł wysłać do mieszkania Antheę, jednak ona sama
była mu potrzebna w trakcie spotkania dyplomatycznego. Dwóch
agentów powinno wystarczyć, dadzą oni odpowiedni wykład jego
młodszemu bratu, a potem wysłuchają jego skarg. Nowe kamery
natomiast zostaną założone za kilka dni, gdy tylko Sherlock opuści
na chwilę mieszkanie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Cała procedura trwała
trochę dłużej niż zwykle, nie było powodu się śpieszyć tylko
dlatego, że jeden detektyw konsultant się nudził. Choć Mycroft
nie wiedział, że nawet te minuty niczego by nie zmieniły. Wrócił
on szybko na spotkanie, w końcu to było teraz najważniejsze.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Pierwsza przesłanka, że
coś jest nie tak nadeszła piętnaście minut później, gdy Anthea
została wywołana na zewnątrz. Spojrzała na swojego pracodawcę, a
ten jedynie kiwnął głową. Jeden z agentów podał jej telefon,
gdy tylko wyszła na korytarz. To była druga rzecz, która
zszokowała asystentkę. Z osłupieniem słuchała raportu agenta
posłanego na Baker Street.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Zdemolowane
mieszkanie... Ciało na środku pokoju... Strzykawki... Brak oznak
życia... Karetka jest w drodze... Nic nie da się zrobić... Zbyt
duża dawka.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Kobieta usiadła na
pobliskim krześle. Nigdy nie była emocjonalna, to dlatego zyskała
tę pracę. Miała opinię najbardziej zimnej i rozsądnej asystentki
w całym Pałacu Buckingham. Jednak to było dla niej za wiele.
Czekała z telefonem przy uchu na pojawienie się karetki. Nie
potrafiła teraz wywołać pracodawcy, skoro nie miała wszystkich
danych. Nie potrafiła mu tego powiedzieć.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Karetka przyjechała
kilka minut później. Dziewczyna słyszała sygnał w słuchawce i
nerwowe głosy w tle. Aż w końcu agent po drugiej stronie po raz
kolejny się do niej odezwał.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Stwierdzono zgon,
wzywają policję... Trzeba wykluczyć udział osób trzecich...
Potrzebna jest rodzina w sprawie formalności...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Odkładając telefon,
odetchnęła głośno i próbowała przywołać swój profesjonalny
spokój. W końcu nie znała Sherlocka, jego... śmierć nie powinna
mieć na nią takiego wpływu, nie powinna... Kiwnęła na jednego z
czekających agentów i zduszonym głosem wyszeptała:</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Wywołaj Mycrofta
Holmesa.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Mężczyzna odszedł na
chwilę, po czym wrócił ze zdenerwowanym Holmesem. Miał on
znudzony i wkurzony wyraz twarzy. Jakby to, iż musiał wyjść z tak
ważnego spotkania, było zbrodnią. Kobieta wstała, jednak nie
mogła spojrzeć mu w oczy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– O co chodzi, Antheo?
Muszę wracać na rozmowy – powiedział wyniośle.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Na Baker Street... –
zaczęła dziwnym głosem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Co tym razem zrobił
Sherlock? Jestem pewien, że trochę pieniędzy tu i tam zatuszuje
każda sprawę. W końcu każdy ma swoją cenę. A jeśli coś
zniszczył, to masz telefon do fachowca. Zajmą się tym w kilka
godzin – polecił i chciał już odejść, gdy usłyszał:</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Przedawkowanie...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Słucham? –
Mężczyzna odwrócił się nagle w jej stronę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Pański brat...
Przedawkował. Lekarze stwierdzili już zgon, czekają teraz na
oddział policji, który ma wykluczyć udział osób trzecich. – Z
każdym słowem głos załamywał jej się coraz bardziej.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Jeśli to kolejny
żart z jego strony...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Dostałam
potwierdzenie. Trzeba co prawda zbadać ciało, lecz rzeczy
znalezione...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Anthea załamała się i
po raz kolejny usiadła na krześle, zamykając oczy. Mycroft
zatoczył się lekko, jedynie refleks agentów pozwolił mu zając
miejsce tuż obok asystentki. Sherlock... To niemożliwe. Zapewne
jego kolejny żart, podobnie jak w wypadku samobójczego skoku.
Kolejne przedstawienie, aby tylko zwrócić na siebie uwagę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Czekają na jakąś
rodzinę – wydusiła kobieta.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Jedziemy – nakazał
Holmes wstając. – Jestem pewien, że to kolejny żart mojego
brata.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_ma4kb7UCoh1rnpoii.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_ma4kb7UCoh1rnpoii.gif" height="180" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<a href="http://whitefang323.tumblr.com/post/31261621291/secret-desire-3-a-sherlock-episode-entirely" target="_blank">(c) White Fang 323</a></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>♫<a href="https://www.youtube.com/watch?v=_JQiEs32SqQ#t=43" target="_blank">"Savin me" - Nickelback</a>♫</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
W Scotland Yardzie
wezwania napływały non stop. Wszystkie wydziały miały dokładnie
przydzielony temat zbrodni, rzadko kiedy mieszały się one razem.
Jednak tym razem było zupełnie inaczej. Gdy tylko napłynęła
wiadomość o zgłoszeniu na Baker Street, zostało ono dostarczone
do Grega Lestrada. Nie było to może coś rutynowego, lecz każdy
znał stosunki łączące inspektora i Holmesa. One już na pewno nie
były normalne.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Zapewne zabił kogoś
z nudów. Uprzedzałam wcześniej, jednak nikt nie chciał mnie
słuchać – powiedziała Sally Donovan, jako jedna z nielicznych
została oddelegowana do tego wezwania.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Tak, choć zapewne
miało to miejsce już jakiś czas temu. Potem pociął ciało i
schował kawałek po kawałku do lodówki. W końcu tak bardzo lubi
tak chować różne części ciała – dodał Anderson.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Zamknijcie się
oboje. Nie podano żadnych szczegółów, to może być kolejna
błahostka w stylu Sherlocka. Niedługo będziemy na miejscu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Greg wiedział, że
zapewne niepotrzebnie fatygowali się do jego mieszkania. Od kiedy
Sherlock miał zakaz pojawiania się w Scotland Yardzie, próbował
już wielu rzeczy. SMS–ów, telefonów, maili, jednak żadna z tych
rzeczy nie odniosła skutku. Więc dlaczego by nie zawołać
wszystkich do siebie, prawda? Miał już porządnie dość tego
socjopatycznego detektywa. Tak, może i cieszył się z jego powrotu,
lecz mimo wszystko... Trochę czasu zajmie, zanim zapomni się o
wyrządzonych krzywdach. Zwłaszcza przy kimś takim jak Sherlock.
Trudno jest poskromić geniusza.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Pierwszą poszlaką, że
coś jest nie tak, była karetka stojąca przed budynkiem. Dwóch
medyków oraz mężczyzna ubrany w czarny garnitur stało tuż obok,
rozmawiając o czymś cicho i paląc papierosy. Nie był to zwykły
widok, jaki można zastać na Baker Street. Co tu robiła karetka?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Gdy tylko wysiedli z
auta, używki zostały wyrzucone, a mężczyźni odwrócili się w
ich stronę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Inspektor Greg
Lestrade. Wzywano tu policję? – spytał niepewnie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Tuż za nim Donovan i
Anderson przyglądali się otoczeniu w ciszy. Oni także zauważyli,
że coś jest nie tak. Jednak...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Trzeba wykluczyć
obecność osób trzecich w całym zajściu. Co prawda jest to
oczywiste, jednak mimo wszystko... Ciało jest na piętrze.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Trójka policjantów jak
w amoku wbiegła do mieszkania po schodach, by nagle zatrzymać się
w samym wejściu. Drzwi były otwarte, a po pomieszczeniu chodziły
jeszcze dwie osoby, medyk oraz agent w ciemnym garniturze. Omijali
oni wzrokiem centrum zdewastowanego pomieszczenia, na którym...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Greg zrobił niepewny
krok do przodu, a potem kolejny. Ciało leżało na dywanie, ubrane w
charakterystyczne garnitur oraz białą koszulę, tym razem rozpiętą,
ukazującą bladą klatkę piersiową. Nie ruszało się, medyk nic
przy nim nie robił. Jedynie dwa otwarte pudełka, leżące tuż
obok, nie pasowały tu. Strzykawki były aż nadto widoczne, jednak
nie było możliwe, nie...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Lestrade na chwiejnych
nogach poszedł dalej i ukląkł przy ciele. Nie patrzył, co robią
jego towarzysze. Dotknął jeszcze ciepłej ręki, a spomiędzy warg
wyszedł ledwie dosłyszalny szept.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Sherlock...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nie wiedział co
powiedzieć czy zrobić. To było... Zbyt wiele jak dla niego. Nie
zauważył zszokowanego Andersona i Donovan ani ich rozmowy z
medykiem. Ocknął się dopiero, gdy pojawił się Mycroft, krocząc
dumnie, wszedł do pomieszczenia, aż nagle po ujrzeniu ciała coś
się w nim złamało. Krok po kroku znalazł się tuż obok Grega i
zduszonym głosem spytał:</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Jesteś pewien, że
to Sherlock? To zapewne kolejny żart, głupie kłamstwo, podobnie
jak ze skokiem...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Jednak teraz widział
jego bladą twarz, kręcone, czarne włosy oraz odziedziczone po
babce szkatułki. Miał przed sobą ciało brata, młodszego
braciszka, którym powinien się opiekować...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Opadł na kolana tuż
przy inspektorze. Nie wiedział co może zrobić czy powiedzieć.
Siedział tak, aż w końcu podniósł drżącą rękę i dotknął
policzka Sherlocka. Po jego własnym spłynęły pierwsze łzy,
dopiero teraz w to wszystko uwierzył. To nie był kolejny żart czy
głupi eksperyment. Z tyłu dochodził ich szloch Sally. Anderson
objął ją i delikatnie wyprowadził z pomieszczenia. Nie byli
przyjaciółmi Holmesa, można nawet powiedzieć, że byli niemal
wrogami, lecz mimo wszystko znali go. Widywali go zbyt często, by
teraz jego śmierć nie zrobiła na nich wrażenia.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Na zewnątrz stała
Anthea ze śladami tuszu na policzkach. Bo to nie był kolejny żart,
czy wybryk Sherlocka. Jego śmierć... była prawdą.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Croyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4235915914606089931.post-67417048769573493762015-01-21T00:01:00.000+01:002015-01-21T20:42:53.504+01:007. "Jestem wolna..."<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: center;">
<b>#Harry Potter #Ogólny #One-shot #K #Angst #Romanse #BellatrixLestrange #OC</b></div>
</blockquote>
<blockquote>
Hej wszystkim,<br />
Dziś krótko i szybko, czyli miniaturka z Harry'ego Pottera, a dokładnie <b>Bellatrix&OC. </b>Nie jestem do końca z niej zadowolona, lecz to moje pierwsze OC, proszę o wyrozumiałość.<br />
Może część z was zna to połączenie, można je spotkać <a href="http://patrzaj-w-serce.blogspot.com/" target="_blank"><b>>tu<</b></a><br />
Podoba się takie zestawienie Belli?<br />
<br />
Kolejne dzieło w weekend, tym razem kontynuacja<b> Sherlocka</b>. Potem sama nie wiem co dodam, choć trochę tego mam. Dalej liczę na jakieś <a href="http://niger-stories.blogspot.com/p/propozycje.html" target="_blank"><b>propozycje.</b></a><b> </b>Mam akurat ferie i trochę wolnego czasu.<br />
<br />
Zapraszam także na akcje <b>#RóżoweCiasteczka</b>, więcej na stronie <a href="http://rozowe-ciasteczka.blogspot.com/" target="_blank"><b>>tu<</b></a><br />
<br />
Do napisania,<br />
Croy</blockquote>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_mc7aavh24s1ryisib.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_mc7aavh24s1ryisib.gif" height="211" width="400" /></a> </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://thelostgifs.tumblr.com/post/33965517980/helena-bonham-carter" target="_blank">(c) Thelostgifs</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>♫<a href="https://www.youtube.com/watch?v=aHjpOzsQ9YI" target="_blank">"Crystallize" - Lindsay Stirling</a>♫</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Tuż przed śmiercią
widzi się podobno całe swoje życie. Momenty złe i te dobre, choć
moje obfitowały raczej w te najbardziej okrutne. A jednak teraz
widząc zielony promień pędzący w moją stronę, nie myślę o
chwilach mojej służby dla Voldemorta czy latach spędzonych w
Azkabanie. Za to przed oczami mam ją, piękną, mądrą i zawsze
uśmiechniętą, moją... Sonię.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wygląda dokładnie tak
samo jak osiemnaście lat temu, te brązowe oczy wypełnione
iskierkami szczęścia, długie blond włosy rozwiane jesiennym
wiatrem i usta lekko wygięte w półuśmiechu, zapraszające do
pocałunku. Piękna... Siedząca na ławce w parku, tuż przy
jeziorze. Jak dziecko bawiąca się liśćmi, próbująca zachęcić
mnie do zabawy. I jej śmiech. Dźwięczny, roznoszący się po
pustej okolicy, kojący nawet w najgorszych momentach. Ten błogi
obraz...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Lecz tuż za nim widać
inny. Młode, chude ciało brudne od krwi, błota, leżące na
biało-różowym śniegu. Tak nieskazitelnym, skażonym krwią
ukochanej osoby. I ja, stojąca tuż obok w masce. Niewidzialne łzy
płynące po bladym policzku, jednak pozostaję cicho. Patrzę jak
kobieta, którą kochałam, zostaje zabita przez mojego nowego Pana.
Ciągle uparcie milczę, słowa są zbyt trudne do wypowiedzenia, tak
trudno podnieść różdżkę, by cokolwiek zrobić. Jednak złożyłam
wtedy obietnicę<i> „Niedługo do ciebie dołączę”.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
I teraz nadszedł ten
czas. Tak długo czekałam, jednak jaskrawy promień wystrzelony z
różdżki Weasley dosięga mnie. I teraz mając przed oczyma twarz
ukochanej osoby, w końcu jestem wolna...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Croyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4235915914606089931.post-44346014204026093092015-01-16T21:10:00.000+01:002015-01-21T20:43:07.767+01:006. "I tak dopełni się przeznaczenie..."<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: center;">
<b>#Merlin(s) #Ogólny #One-shot #T #Angst #Tragedy #Merlin #Morgana</b></div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Hej,<br />
Jak widać miniaturka pojawia się <b>dzień wcześniej.</b> Ostatnio jestem z siebie <b>zadowolona,</b> więc taki mały wcześniejszy prezent dla wszystkich. Mam nadzieję, że przypadnie do gustu.<br />
<br />
Tekst z serialu <b>"Przygody Merlina"</b>, pochodzi z <b><a href="http://niger-stories.blogspot.com/p/propozycje.html" target="_blank">propozycji</a></b> i przyznam, że pisało mi się świetnie. Za resztę waszych sugestii zabiorę się w czasie ferii. Będę miała wtedy najwięcej czasu. Mimo dobrego humoru, tekst nie jest zabawny (znowu), ale chyba już się przyzwyczailiście, co? <a href="http://niger-stories.blogspot.com/p/oznaczenia.html" target="_blank">Oznaczenia</a> mówią same za siebie...<br />
Tekst ma w połowie <b>zmianę narracji,</b> zamierzoną, choć może się dziwnie czytać. <b>Piosenka</b> może po części nie pasuje, ale fragmentami... Nie mogłam się powstrzymać by jej nie dodać.<br />
<br />
Kolejna pojawi się w<b> środę</b> i będzie o tematyce <b>Potterowskiej.</b> Jest co prawda krótka, lecz to mój pierwszy <b>Sontrix.</b> W przyszły weekend pojawi się kontynuacja ostatniej miniaturki z Sherlocka <b><a href="http://niger-stories.blogspot.com/2015/01/5-trzeci-etap.html" target="_blank">>tu<.</a></b> Mam nadzieję, że mimo tematyki będzie chciał ktoś to czytać. Na potem teksty też napisane, mam już zapisane w kalendarzu co i kiedy.<br />
<br />
Jak może już cześć osób wie, <b>zawiesiłam</b> swojego bloga Dramione. Czasem będę zamieszczała tu w przedmowach jak idzie mi pisanie. Może jak uda mi się, to napisze coś Dramione... Muszę po prostu zyskać lepszy humor.<br />
<br />
Do napisania,<br />
Croy</blockquote>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://27.media.tumblr.com/tumblr_lsfozqaOOA1qa2ot6o1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://27.media.tumblr.com/tumblr_lsfozqaOOA1qa2ot6o1_500.gif" height="177" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.pichaus.com/+gif+morgana+merlin+before:1331079880/" target="_blank">(c) Pichaus</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Z dedykacją dla <b><a href="http://ruciak.blogspot.com/" target="_blank">Ruciak</a></b></div>
<div style="text-align: center;">
Merlin&Morgana w moim wydaniu ;)</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>♫<a href="https://www.youtube.com/watch?v=mk48xRzuNvA#t=129" target="_blank">"Hall of Fame" - The Script</a>♫</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Morgana nie zawsze była
zła. Szczerze mówiąc, pamiętam jej niewinność, kiedy przybyłem
do Camelotu. Wtedy jej największą zbrodnią była utarczka z
Arturem i delikatny sprzeciw królowi. Zastanawiam się teraz, kiedy
nabrało to dla mnie innego znaczenia.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Czy była zła już w
chwili, gdy zaplanowała pierwszy atak na króla? Ale przecież
zlitowała się nad nim, w ostatniej chwili ratując go przed
oprawcami. Czy to ja przyłożyłem rękę do jej zmiany? Zapoznałem
ja z Mordredem, przekazałem druidom, pozwoliłem rozwinąć moc, tym
samym wzmacniając jej nienawiść do Uthera. Nie zauważyłem jej
ostatecznej zmiany czy gdy wróciła od Morgause było już dla niej
za późno?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Byłem zaślepiony,
widząc dawną, niewinną Morganę, a tak naprawdę nie dostrzegałem
oznak jej zepsucia. Artur kiedyś śmiał się i groził mi, iż
przez uczucia do wychowanicy króla zawisnę... Wtedy tak tego nie
postrzegałem. Była to przyjaźń, podobnie jak z Gwen czy
Lancelotem. Nie można było tu mówić o miłości, prawda?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nie zapobiegłem
nieszczęściu, ostatecznie obroniłem Artura, lecz nie ją. Dopiero
wtedy zrozumiałem co, co inni starali się przekazać mi wcześniej.
Oni widzieli to, co dla mnie i Morgany było niewidoczne. Żywiłem
do niej uczucia o wiele głębsze niż przyjaźń. Zakochanie się w
Morganie Pendragon było moim największym błędem, lecz
nieodwracalnie zmieniło to moje życie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Ja. Merlin, Emrys,
największy czarodziej w historii, zakochany w swojej nemesis,
Morganie Pendragon, Najwyższej Kapłance Starej Religii. Brzmiałoby
dobrze, gdybyśmy nie stali po przeciwnych stronach tejże barykady.
Moglibyśmy stworzyć coś wielkiego, zapamiętałyby nas
pokolenia... Nie było nam to dane. Czasem zastanawiam się, czy
gdybym wcześniej obalił Uthera i wraz z Arturem zmienił
postrzeganie magii w Camelocie, Morgana mogłaby pozostać dobra. Czy
stalibyśmy ramię w ramię, patrząc na rozkwit Albionu? Nawet nie
wiem, czy ona odwzajemnia moje uczucia... Jest to niemal niemożliwe,
jednak kto zabroni mi żyć nadzieją.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Miłość oślepia,
wyznacza granice, które przygniatają człowieka. Nawet ja zyskałem
jedną, której nie potrafię przekroczyć. Nie mogę zabić Morgany
Pendragon. Wiem, że zrobiła wiele złego. Zabijała, niszczyła i
unicestwiała wszystko na swej drodze. Jednak nadal mam przed oczami
jej niewinne oblicze sprzed lat, gdy wyglądała przez okno, patrząc
ma egzekucję maga. Odwróciła wtedy oczy, nie mogąc znieść tego
widoku. To jest moja Morgana, a nie czarownica stojąca nade mną.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
W ręku dzierży miecz,
lśni on od promieni zachodzącego słońca, przedzierającego się
przez korony drzew. A ja nie jestem w stanie sięgnąć po moją
magię by wygrać tym razem. Wiem, że Camelot upadnie, Artur umrze,
a wszyscy bliscy mi ludzie ucierpią. Nie mogę nic na to poradzić.
Miłość niszczy... A to jest najlepszy na to przykład.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Nigdy nie miałam do
ciebie żalu, Merlinie. Mimo swoich wszystkich zachowań, zbyt często
mi pomagałeś i darowałabym ci życie przez pamięć na twe
wcześniejsze czyny. Jednak za często podkreślałeś swą lojalność
wobec Artura. Nie mogę pozwolić byś pokrzyżował mi plany. Może
i nie możesz zrobić zbyt wiele, lecz zawsze jedna osoba mniej w tej
wojnie to większa szansa na moją wygraną. Jesteś zbyt lojalny –
powtórzyła, wzdychając. – Kto by pomyślał, że właśnie to
doprowadzi do twojej zguby.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Nie musisz tego
robić, Morgano – wydusił ciężko Merlin. – Można jeszcze
wszystko zmienić. Sprowadzić magię do Camelotu, a Artur zostałby
wielkim królem. Darowałby ci winy, kocha cię pomimo wszystkich
twych czynów, jesteś jego rodziną.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Morgana spojrzała na
swojego więźnia, po czym zaśmiała się złowrogo. Dźwięk
poniósł się po lesie echem, podkreślając grozę sytuacji.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Wybaczył?! Chyba nie
znasz znaczenia tego słowa, Merlinie. On mi nigdy nie wybaczy,
któreś z nas musiałoby umrzeć, aby to wszystko się skończyło.
I sama dopilnuję, by był to Artur. Przykro mi, że muszę to
zrobić. Byłeś takim dobrym sługą...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Merlin patrzył szeroko
otwartymi oczyma, jak kobieta podnosi miecz i mocnym ciosem wbija mu
go w klatkę piersiową. To moment, nagła cisza, szok, krew spływa
po ubraniu i bolesny jęk ulatuje z gardła ofiary. Potem Morgana
wyciąga miecz, a czerwona ciecz rozlewa się wokół. Zbrodniarz
patrzy w oczy swojej ofiary i wtedy po raz pierwszy zaczyna się
bać...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Co...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Oczy Merlina
przepełnione są blaskiem. Magia nie chce pozwolić, by umarł ktoś
tak potężny, tak doskonały... Czarodziej sprawiedliwy, mający
zaprowadzić na świecie nowe porządki. Jednak krew wylewa się zbyt
szybko, plami zieloną trawę, brudząc ubranie i wszystko wokół.
Magia nie uratuje już swego cennego dziecka, lecz może skrzywdzić
oprawcę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Morgana jest
wstrząśnięta, nie rusza się z miejsca, patrząc na konającego
Merlina. Jego oczy przepełnione blaskiem magii, bólem, który to
ona spowodowała. W końcu chciała, by czary królowały, a sama
zabijała osoby obdarzone darem...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Jesteś
czarodziejem... Jak możesz być czarodziejem i sługą księcia
jednocześnie? – pyta w przestrzeń.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Dopiero wtedy wszystkie
niezwykłe czyny zaczynają nabierać innego znaczenia. Ratunek
Artura w każdej sytuacji, wystarczyło by był z nim Merlin, a
sukces był pewien. Jednak kto zwraca uwagę na sługę? Ona też nie
patrzyła i popełniła poważny błąd. Nie zauważyła też
buzującej magii w powietrzu, która po chwili zaatakowała ją. Całą
nagromadzoną mocą wgniotła ją w pobliskie drzewo, przedzierając
się przez jej ciało. Cięła jak miecz, wbijając się w kapłankę
jak oręż, który został ugodził Merlina. Nie mogła nic zrobić.
Magia, jej przyjaciółka, odwróciła się od niej, pozostawiając
samej sobie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Ujrzała jeszcze
ostatnie spojrzenie czarodzieja. Jego oczy wyrażały coś więcej
niż ból, a mianowicie bunt przeciw temu co się działo, jednak nie
z nim, a z nią. Spomiędzy zdrętwiałych warg wypłynęło jedno
zdławione słowo:</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Nie...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Jednak dla nich obojga
było już za późno. Magia zgarnęła swoje żniwo. Odebrała cenę
za wyrządzą krzywdę. Zabrała życie za życie, pozostawiając
martwe ciała na spokojnej polanie u brzegu lasu. Sprawiedliwość,
to ona była najważniejsza. Jednak tego dnia świat stracił dwóch
wielkich magów. Ich czyny mogły być pamiętane przez pokolenia,
mogli być najlepsi ze wszystkich.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Teraz jednak znajdą
ich, na kilka godzin przed wielką bitwą, do której już nigdy nie
dojdzie. Dwie przeciwne strony pogrążone w żalu nad ciałami
bliskich. Zjednoczenie, magia i król, wszystko to razem stworzy nowy
początek. I tak dopełni się przeznaczenie. Nawet przez śmierć,
los musi iść swymi ścieżkami.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Croyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4235915914606089931.post-24228881514570701802015-01-10T13:58:00.002+01:002015-01-21T20:43:17.217+01:005. "Trzeci etap..."<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: center;">
<b>#Sherlock #Sezon 3 #One-shot #Cykl #M #Angst #Drama #Tragedy #SherlockHolmes</b></div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Witam,<br />
Kolejny weekend, a ja jak obiecałam wstawiam miniaturkę z <b>Sherlocka.</b> Lubicie ten serial? Mam nadzieję, bo sama wprost go uwielbiam.<br />
Jak widać po <b><a href="http://niger-stories.blogspot.com/p/oznaczenia.html" target="_blank">Oznaczeniach</a></b>, tekst nie jest zbyt miły, szczerze raczej dla osób od pewnego wieku. Styl może wydawać się dziwny, przyznam, że <i>eksperymentowałam</i> trochę. Sami oceńcie jak wyszło. Napisałam też ciąg dalszy, stąd <i>#Cykl.</i> Pojawią się jeszcze dwie części, oczywiście o ile chcecie. Można traktować tą miniaturkę jako całość.<br />
Miniaturka pisana przy<b> czterech</b> piosenkach o niezbyt wesołej tematyce, podaje jedynie dwie najważniejsze, ale dość wymowne. Zastosowanie pogrubienia i kursywy zamierzone.<br />
<br />
Z <b><a href="http://niger-stories.blogspot.com/p/propozycje.html" target="_blank">Propozycji</a></b> napisałam już dwa teksty: <b>Sontrix</b> oraz <b>Merlina</b>. Zobaczycie je już niedługo. W dodatku na swoją kolej czeka <i>ciąg dalszy cyklu</i> drabbli oraz tego o Sherlocku. Kończę tekst z <b>Igrzysk Śmierci</b> (wiem, że długo mi to zajmuje) oraz inny z <b>Holmesa</b>. W dodatku coś innego <b>Potterowskiego</b> zaczyna kiełkować, ale to niespodzianka.<br />
Jak widać tekstów jest sporo, więc wszystko będzie pojawiało się w terminach. <b>Szablon,</b> z tego co wiem, niedługo będzie gotowy. A ja w końcu zabieram się za kończenie zakładek bloga.<br />
<br />
Do napisania,<br />
Croy</blockquote>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRZB8EDyV8uJAPEv7RucK79c5JQHO6q-5hY8zSjpCFg5F2lvIf8u-fa0gkcB6hy79fQnNZJQ-JSLAnVS0AusDTWIYAQqHqKB935fnnZD-wAcp5z3AkBPnKxx52d-HtrKqV_k6YeKb3BqqA/s1600/Understand.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRZB8EDyV8uJAPEv7RucK79c5JQHO6q-5hY8zSjpCFg5F2lvIf8u-fa0gkcB6hy79fQnNZJQ-JSLAnVS0AusDTWIYAQqHqKB935fnnZD-wAcp5z3AkBPnKxx52d-HtrKqV_k6YeKb3BqqA/s1600/Understand.png" height="160" width="400" /></a> </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://gold-rushed.blogspot.com/" target="_blank">(c) Gold Rushed</a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
Dziś brak dedykacji, takiego tekstu lepiej nikomu nie dedykować...<br />
<br />
<b>♫<a href="https://www.youtube.com/watch?v=mPn6p4qO_-M" target="_blank">"Breathe ne" - Sia</a>♫</b><br />
<b>♫<a href="https://www.youtube.com/watch?v=KvCGzwCrjlw&oref=https%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3DKvCGzwCrjlw&has_verified=1" target="_blank">"We might be dead by tomorrow" - Soko</a>♫</b><br />
<b><br /></b>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wysoka postać chodziła
po mieszkaniu jak w amoku. Rzucała książkami, niszczyła lampy,
darła poduszki. Zdawać się mogło, iż oszalała, ale jeśli o nią
chodzi, <b>wszystko ma swój cel.</b> Po minutach... godzinach obłędu
nastał spokój, postać opadła na kolana na samym środku starego
dywanu. Była <i>sama</i> w domu, wiedziała, że wszyscy inni
wyjechali, byli zajęci, mieli lepsze rzeczy do zrobienia niż
pilnowanie go. Nie było też kamer. Wszystkie zostały zniszczone
przy demolowaniu pokoju. Bo <b>wszystko ma swój cel.</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Wolność...
Nienawiść... Porzucenie... Przyjaźń...</i> W tej chwili żadne z
tych słów nie miało znaczenia, nie na tyle by powstrzymać to. co
miało się wydarzyć. Trudno popsuć coś, co wymyślił <b>geniusz</b>,
chyba że on sam tworzy bezpieczne wyjście. Choć nie tym razem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Sherlock dzielił
dotychczas swoje życie na <i>dwa</i> główne etapy. Pomiędzy nimi
było zdarzenie, które wprowadziło do jego życia rzeczy dotąd
nieznane, ale jakże cenne. Czas <b>przed</b> i <b>po</b> poznaniu
Johna. Teraz jednak powstał jeszcze jeden etap, doskonale oddzielony
w jego Pałacu Umysłu. Nie do pomylenia z żadnym innym. Czas <b>po</b>
odrzuceniu.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nie można powiedzieć,
że Holmes był idiotą. Doskonale wiedział, że reakcja jego
współlokatora na jego powrót nie będzie zbyt dobra. W końcu był
geniuszem... Potrafił przewidzieć kilka ścieżek jego
postępowania.<i> Szok, wstrząs, wyparcie, akceptacja, radość.</i>
Choć tym razem nawet on się pomylił. Nie było to coś, co działo
się zbyt często. On nie popełniał błędów, nie mógł tego
robić, zbyt wiele zależało od jego decyzji. Aż do teraz...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Akcja <i>„Powrót”</i>
przebiegła równo <b>trzy</b> miesiące temu. Od ostatniego
spotkania z Johnem minęły <b>dwa </b>miesiące i <b>dwadzieścia
pięć</b> dni. Nie wytrzymali nawet tygodnia po powrocie. Sherlock
nie przewidział nowych czynników: <i>narzeczona, praca, spokój,
rodzina. </i>John nie znajdował już miejsca dla
detektywa-konsultanta, nie znał nowego Sherlock i <b>nie chciał</b>
poznać... Ale młody Holmes miał swoje sposoby by radzić sobie z
tym <i>uczuciem.</i> Choć tak bardzo go nienawidził.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Już w dzieciństwie
poznał<b> to</b> nieznośne słowo i jego znaczenie oczywiście. Ale
miał wtedy swoją ucieczkę, brata, któremu jeszcze zależało.
Choć chciałby wymazać te obrazy z pamięci, one nadal tkwiły w
Pałacu, bezpieczne za starym regałem jednego z pomieszczeń. Nie
zaglądał tam, lecz sama świadomość ich obecności pozwalała
pokonać uczucia. Ale tak było kiedyś, teraz Mycroft nie był dla
niego ważny... <b>on </b>nie był ważny dla Mycrofta. Teraz to był
obowiązek wobec rodziców, pilnować, by młodszy brat nie narobił
zbyt dużo kłopotów. Wspomnienia już dawno pokryły się kurzem...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
To potem odnalazł
prawdziwą drogę ucieczki, jedyną właściwą, tę które dawała
<i>wytchnienie, spokój, ukojenie. </i>Jedyny środek do walki ze
światem zewnętrznym, z <b>tym </b>uczuciem. Wymazał z pamięci
początki tej drogi, nie było to ważne, jedynie okres późniejszy,
to coś, co pozwalało przetrwać, ostało się w jego Pałacu. Bo to
było dobre. <i><b>Kokaina... Morfina... Nikotyna...</b></i> Innymi
słowy narkotyki, niemal w każdej postaci. To normalne, że
preferował coś cięższego, działającego <i>dłużej, mocniej.</i>
Jego mózg wtedy pracował<span style="color: red;"><b> </b></span>najlepiej,
to uczucie, nuda i wszystko inne było odkładane na bok. Nie
potrzebował już nic, ani brata, ani... Johna, choć wtedy jeszcze
go nie było. Był samowystarczalny, sam sobą kierował...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Miał swoje <i>wzloty</i>
i <i>upadki</i> w tym okresie. Mycroft zaczął umieszczać w jego
mieszkaniu kamery, a on spędzał noce w opuszczonych domach, by
wreszcie być sam. To było dla niego dobre, w końcu móc odetchnąć
pełną piersią, bez nadzoru tylu osób. A potem to wszystko się
zmieniło, zniknęło to uczucie. <i>Samotność... </i><b>To
</b>piekielne słowo, <b>jego</b> znaczenie, uczucie... nie było już
ważne, bo był John.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Sherlock nie wiedział
dlaczego tak bardzo się to zmieniło. Z dnia na dzień używki
straciły cały swój <b>sens</b>, pojawiła się osoba, która go
zajmowała. Nie była taka jak wszyscy szarzy ludzie, z małymi
móżdżkami i błahymi problemami. To było coś innego, jednak
uczucie <i>samotności </i>zostało zastąpione <i>przyjaźnią, </i>z
biegiem czasu okazało się, że była to zmiana na gorsze. <b>To</b>
nowe uczucie, <b>to</b> słowo zmieniło jego życie za bardzo,
doprowadziło go do upadku, dlatego teraz znajdował się w tym
miejscu, a powinien to zrobić już o wiele wcześniej.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
W życiu przeżył <b>dwa</b>
przedawkowania narkotyków, <b>jedną</b> próbę samobójczą i
<b>dziewięć</b> ciężkich zranień zadanych z ręki innych osób.
Spędził w sumie <b>siedem</b> miesięcy w zakładzie odwykowym,
uciekł z niego <b>dwadzieścia cztery </b>razy. <b>Osiem</b> razy
zajmował się nim Mycroft, w pozostałych przypadkach wracał na
ulicę niezauważony. A potem nastał etap <b>po poznaniu Johna</b>,<b>
</b>nie było narkotyków, szpitali, tylko <i>przyjaźń.</i> To ona
doprowadziła go do upozorowania własnej śmierci, bo osoby, które
znał liczyły się dla niego za bardzo. Był socjopatą, który <b>miał</b>
przyjaciół... dobrze użyty czas przeszły.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Jednak <b>wrócił</b>,
gdy tylko ostatnia osoba z szajki Moriarty'ego została zlikwidowana,
pojawił się w Londynie, na Baker Street, w Scotland Yardzie. Tam
gdzie byli jego <i>przyjaciele</i>. Nie myślał o tym, co przeszedł
w ciągu swojej nieobecności. Miesiące pościgów, tortur i ran, by
tylko znów wrócić do swego dawnego życia. Do <i>Johna, Pani
Hudson, Lestrade'a i... Mycrofta.</i> Mimo wszystko był to jego
jedyny brat, <b>rodzina. </b>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Powinien zorientować
się, że coś jest nie tak już na samym początku. W końcu jaki
<i>brat </i>patrzy na tortury i krzywdy rodzeństwa, nic sobie z tego
nie robiąc? Dlatego <i>szok</i> Johna i jego ciosy nie powinny go
zaskoczyć. <i>Zachwyt</i> pani Hudson, jej późniejszy wykład i
obrażenie się, nie powinny być niespodzianką. <i>Radość</i>
Lestrada i jego późniejsze wyrzuty, odtrącenie, powinny być czymś
spodziewanym, ale nie były. Zwłaszcza, że nic nie zmieniło się
od <b>dwóch</b> miesięcy i <b>dwudziestu pięciu</b> dni....</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nie widywał Johna, Pani
Hudson wyjechała, wcześniej nie odzywając się do niego, nie miał
wstępu do Scotland Yardu. Był odgrodzony od wszystkiego i znów
zawitało <b>to</b> uczucie. Tak zaczął się <i>trzeci etap,</i>
ostatni, jeśli Sherlock mógł coś z tym zrobić.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Po wyeliminowaniu
wszystkich kamer, zamknięciu drzwi i zasłonięciu okien w końcu
mógł otworzyć skrytkę w kominku. Znalazł tam niepozorne
drewniane <i>pudełko</i>. Zostawiwszy je na stoliku, odsunął regał
z książkami i spod obluzowanej deski wyjął drugie, podobne. W
końcu usiadł na dywanie i otworzył każde z nich. <b>Dwie</b>
strzykawki, <b>dwie </b>ampułki, każda z inną substancją,
pozostałe jeszcze z czasów <i>przed </i>poznaniem Johna. Spokojnie
napełnił oba przyrządy niebezpiecznym płynem. Doskonale znał
statystyki. Wiedział <i>ile</i> musi wziąć, <i>ile</i> potrwa cały
proces, nim jego „brudna” krew zostanie wpompowana do mózgu, nim
dostanie się do płuc, do <b>serca.</b>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Na początku <b>morfina.</b>
Miała dłuższy czas rozchodzenia się po ciele, była bardziej
kojąca, nie powinien już nic czuć, gdy <b>kokaina</b> zatrzyma mu
oddech. Przyłożył igłę do wystających żył i wbił,
wpuszczając powoli narkotyk w swój <i>krwiobieg</i>. Odłożył
starannie strzykawkę do pudełka, razem z innymi odpadami i podniósł
kolejną. Wiedział, że dawka krążąca w jego żyłach była
wystarczająco wysoka, by nie musiał dodawać do niej kokainy, ale
<b>chciał.</b> To był jego <i>wybór</i>. Nie chciał kolejnego,
cholernego odratowania i pobudki w szpitalu. Wbijając drugą igłę,
spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Za góra dziesięć minut
pojawią się tu ludzie jego brata, ale będzie już za <b>późno</b>.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Odsunął przymknięte
pudełka z odpadami po tym <i>akcie.</i> Zostały mu niespełna <b>dwie</b>
minuty, by stracić oddech, lecz błogie ukojenie już opanowało
jego ciało. Teraz był czas na tą ostatnią myśl. Że popełnił
<i>błąd,</i> nie skacząc naprawdę z dachu szpitala. Powinien to
zrobić <i>wcześniej, </i>a nie umierać tu, w tym domu pozostawiony
<b>sam sobie.</b> Wtedy miałby jeszcze <b>przyjaciół</b>,<b>
</b>jednak teraz pozostawała mu tylko <b>samotność,</b> wierna
towarzyszka od najmłodszych lat...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
</div>
Croyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4235915914606089931.post-51243396216736676242015-01-04T15:38:00.001+01:002015-01-21T20:43:25.978+01:004. "My Supernatural Life" Sam cz.1<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: center;">
<b>#Supernatural #Sezon1 #Drabble #Cykl #K+ #Friendship #Family #Drama #SamWinchester</b></div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Witam,<br />
Tak, tak, po raz kolejny zamieszczam tekst z <b>Supernatural,</b> jednak tym razem jest to początek <b>cyklu <a href="http://niger-stories.blogspot.com/p/oznaczenia.html" target="_blank">Drabbli</a>. </b><i>Jeden tekst = Jeden odcinek</i> Sezon pierwszy z punktu widzenia <b>Sama</b> (choć czasem dodatkowo będzie Dean [+1 drabble]).<br />
Będą to tekstu nawiązujące do odcinków, pokazujące bardziej odczucia postaci. Przyznam, że już dawno nie pisałam tak krótkich tekstów, więc przepraszam za wszystkie potknięcia.<br />
<br />
Co do innych dzieł. Mam <b>skończone</b> jedno z <i>Sherlocka,</i> ciąg dalszy <i>cyklu</i> drabbli. Jestem <b>w połowie </b><i>Igrzysk Śmierci, Seviki </i>oraz<i> Merlina.</i> Czekam też na inne <a href="http://niger-stories.blogspot.com/p/propozycje.html" target="_blank">propozycje! </a>Od teraz teksty będą pojawiały się <b>co weekend,</b> a w kolumnie obok można zauważyć jeśli coś się zmieni. Za tydzień <b>obiecuję</b> inną tematykę!<br />
<br />
Pozdrawiam,<br />
Croy</blockquote>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://38.media.tumblr.com/4965848191fbe5ddedf8bb81d9fd5ac6/tumblr_ms4bbvGvwc1saeobqo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="191" src="https://38.media.tumblr.com/4965848191fbe5ddedf8bb81d9fd5ac6/tumblr_ms4bbvGvwc1saeobqo1_500.gif" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://kevinsollo.tumblr.com/">(c) Kevin Sollo</a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
Z dedykacją dla <b><a href="http://trylogia-mroku.blogspot.com/">Marley.</a></b> Jak podoba się SPN? ;)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>♫<a href="https://www.youtube.com/watch?v=JGCsyshUU-A">"Shadows" - Lindsey Stirling</a>♫</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>Kobieta w bieli</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wszystko zawsze zaczyna się tak samo,
przynajmniej w naszej rodzinie. Życie zawsze przepełnione było
potworami, demonami i innymi niewytłumaczalnymi zjawiskami. Chciałem
po prostu od tego uciec, nie udało się.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Mama, Jess... Nie tak łatwo zostawić
za sobą przeszłość, gdy puka ona co chwila do drzwi. Nie można
zapomnieć, trzeba walczyć. Nie tylko o sprawiedliwość, nie chodzi
o zemstę. To coś więcej. To nasze życie, które w końcu powinno
być normalne.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dlatego tym razem nie poddam się. Mam
zamiar walczyć, odnaleźć ojca i pokazać kreaturom, że ich
wysiłki pójdą na marne. Zamierzam wygrać, choćby była to
ostatnia rzecz w moim życiu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>Wendigo</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nasza rodzina ulepiona jest z innej
gliny. Mimo tylu krzywd to my pomagamy innym. Robimy to, zabijając
niemal wszystko na naszej drodze. Choć nie do końca to rozumiem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie potrafię obronić nawet bliskich
mi osób, a co dopiero obcych. Powinniśmy znaleźć tatę, a potem
pokonać to ścierwo, które zabiło najważniejsze kobiety w moim
życiu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie jestem taki jak Dean. Nie potrafię
zapomnieć, iść dalej, wspierać innych. Mając cel, skupiam się
na nim, zapominając o roli łowcy. Ale on próbuje mi o tym
przypomnieć. Należy zabić wszystkie napotkane potwory, dopiero
potem znaleźć tatę. I wtedy dokonamy naszej zemsty raz na zawsze.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>Trup w wodzie</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ludzie najczęściej sami kształtują
swoje życie, a co za tym idzie, sprowadzają do niego potwory. Jeden
grzech przeszłości, przewinienie, które ciągnie się przez długie
lata. Zbyt często mamy z tym do czynienia w tej robocie. Znajdujemy
winnych w ofiarach, ofiary w zbrodniarzach. Jak mówić o zasadach
moralnych, gdy ich nie ma?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
To samo można powiedzieć o nas.
Mordercy, a zarazem skrzywdzeni. Doznaliśmy krzywd i odpłacamy za
nie wszystkim innym. To nie do końca fair, ale tak żyjemy od
zawsze. Sprawiedliwość nie jest do końca dobra. Zabijanie rodziny
oprawcy po trzydziestu pięciu latach też nie. Ale czy można się
temu dziwić?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>Trup w wodzie. Dean</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dean jest dziwną osobą. Czuję,
jakby podczas mojej nieobecności zmienił się w zupełnie nowego
człowieka. Za bardzo przypomina mi tatę. Wydoroślał, jeśli
można tak to ująć. Nie myśli już tylko o sobie, dba przede
wszystkim o innych...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
To dla mnie dziwne, widzieć go w
takiej postaci. Nie przestaje szukać wszędzie seksu i przygody,
lecz wie kiedy przystopować. To nie jest już ten sam Dean. Jest
dobrym łowcą i towarzyszem, choć nadal palantem. Oby tylko nigdy
się to nie zmieniło. Żałuję, że poznałem go na nowo w takich
okolicznościach. Tata, Jess... Nie tak chciałem spotkać ponownie
brata. Lecz nie miałem wyboru.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<blockquote class="tr_bq">
P.S. Zapomniałam o moim <b><a href="http://noir-parloles.blogspot.com/">>"Wyzwaniu Czytelniczym"<</a></b> na 2015 rok? Macie może swoje?</blockquote>
</div>
Croyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4235915914606089931.post-37114051243445273932014-12-31T17:12:00.000+01:002015-01-21T20:43:35.411+01:003. "Genialny"<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: center;">
<b># Supernatural #Ogólny #One-shot #K+ #Family #Friendship #SamWinchester</b></div>
</blockquote>
<br />
<blockquote>
Witam,<br />
Tym razem po raz kolejny miniaturka <b>Supernatural, </b>jednak z perspektywy <b>Sama.</b><br />
To ostatni tekst ogólny jaki mam do tego fandomu, jednak tworzy się <b>seria drabbli</b> do pierwszego sezonu. Już niedługo ich pierwsza część pojawi się na blogu.<br />
Dodatkowo kończę miniaturkę do<b> Igrzysk Śmierci,</b> zaczęłam też pisać coś do <b>Merlina</b> oraz <b>Sherlocka.</b> Znalazłam też zaczęty cykl śmiesznych <b>miniaturek Harry'ego Pottera.</b> Ktoś chętny do przeczytania?<br />
<br />
Dostałam <b><a href="http://niger-stories.blogspot.com/p/propozycje.html" target="_blank">propozycje</a></b>, żeby napisać "fluffowy" <b>Destiel</b>? Osobiście nawet lubię ten pairing, jest ktoś chętny do czytania? W najbliższych dniach pojawi się zakładka <b><a href="http://niger-stories.blogspot.com/p/pairing.html" target="_blank">"Postacie"</a> </b>przy <b><a href="http://niger-stories.blogspot.com/p/oznaczenia.html" target="_blank">Oznaczeniach</a>.</b> Będą tam informacje o głównych bohaterach/pairingach. Niektórych <b>nie lubię</b> (np. Wincest) i nigdy o nich nie napiszę żadnego tekstu.<br />
<br />
Na razie to chyba wszystko. <b>Szczęśliwego Nowego Roku!</b><br />
Croy</blockquote>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://31.media.tumblr.com/b566ac7dfc38bc25183087ff6d9b0868/tumblr_n10sz1cZuH1t0db24o1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://31.media.tumblr.com/b566ac7dfc38bc25183087ff6d9b0868/tumblr_n10sz1cZuH1t0db24o1_500.gif" height="223" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://rebloggy.com/blog/lunaticthoughtsblack" target="_blank">(c) Lunatic thoughts black</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Nie wiem czy to czytasz, ale z dedykacją dla <b>Kaśki!</b> </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
A ty co sądzisz o Deanie?</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>♫<a href="https://www.youtube.com/watch?v=o4Nav3vhWu0" target="_blank">"Everything is brilliant" - Rosi Gollan</a>♫</b></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b> Genialny.</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
To słowo jako pierwsze przychodzi mi
na myśl, gdy mam opisać swojego brata. Oczywiście zaraz po tym
przychodzą takie epitety jak: arogancki, impulsywny, agresywny,
irracjonalny, kłamliwy... Ale to i tak nie zmienia faktu, że
pierwszy to „genialny”.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nikt inny zapewne nie określiłby go
tym słowem. Niestety, zbyt mało osób zna go na tyle dobrze, by to
zrobić. Mój brat jest dupkiem, zawsze był i, mam nadzieję, zawsze
będzie. To jego znak rozpoznawczy. Gdyby z Deana zrobił się
przyzwoity obywatel, byłby to zapewne znak prawdziwej apokalipsy.
Wiem, że to wkurzające, mieć do czynienia dzień w dzień z
chodzącym palantem, jednak brakowało mi tego przez długi czas, gdy
któryś z nas gdzieś znikał. A jak na razie znikamy zbyt często
ze swojego życia...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Lecz wracając do jego „genialności”,
nie jest on podobny do innych mądrych osób. Jest jedyny w swoim
rodzaju, a większość rzeczy zawdzięcza sam sobie, a nie innym
ludziom czy książkom. To on mnie wychował, gdy ojciec ganiał za
potworami, troszczył się o to, bym jadł, chodził do szkoły i
robił to, co pragnę. To idiotyczne, że lekceważy sam siebie,
podczas gdy to on jest tym lepszym bratem. Nie wiem, czy jako
nastolatek potrafiłbym zrezygnować z własnych marzeń nawet dla
własnego brata. Choć jestem teraz tym „poważniejszym”, to on
nadal uważa się za mojego opiekuna, porzucając swoje pragnienia.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jego zachowanie jest czasem śmieszne.
Zostawił swoje stabilne życie, rodzinę i normalny dom, gdy tylko
potrzebowałem jego obecności. Wiem, że lepiej byłoby mu z nimi,
jednak jestem samolubny, ciesząc się z jego decyzji. Tym samym, gdy
widzę te smutne spojrzenia, które mi rzuca, gdy mówimy o moim
życiu... Mam ochotę krzyczeć! Wiem, że dużo straciłem.
Powinienem być teraz prawnikiem, mieć żonę, dzieci, jednak
najwidoczniej nie mogło być tak sielankowo. Straciłem Jess,
podobnie jak wszystkie inne kobiety, z którymi byłem na dłużej,
ale jest to wpisane w życie łowcy. Nikt nie może nic na to
poradzić. A jednak Dean ciągle się obwinia.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jest to jego kolejna wada, tuż obok
bycia palantem. Ale ma w sobie zbyt wiele dobra, by móc pominąć
zalety. Piekielnie dobry łowca, choć sam nie patrzy tak na siebie.
Większości nauczył się sam lub od ojca, ale to doświadczenie
zdobywane od najmłodszych lat rozwinęło jego umiejętności. Okej,
ja jestem dobry w księgach, zaklęciach, jednak to on z każdej
rzeczy potrafi zrobić broń, myśli strategicznie, nie zdając sobie
z tego sprawy. Jest po prostu genialny.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zbyt często słyszałem słowa
Castiela o jego duszy. Mimo krzywd których doznał i które
wyrządził, nadal jego najważniejsza cząstka jest cała i lśni
ponad wszystko. Wiem, że mój brat ma wiele wad bardziej widocznych
przy pierwszym spotkaniu, bo nigdy nie był osobą otwartą. Jego
powierzchowne, durne zachowanie może zmylić wszystkich, jednak nie
najbliższych.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Obojętnie co zrobi i co stanie się w
przyszłości, lecz ja wiem dwie rzeczy. Dean na zawsze pozostanie
najlepszym starszym bratem. I już zawsze będzie <b>genialny.</b></div>
Croyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4235915914606089931.post-89909327497658195192014-12-27T13:38:00.001+01:002015-01-21T20:44:01.005+01:002. "Somebody to die for..."<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: center;">
<b>#Supernatural #Ogólny #One-shot #T #Drama #Family #DeanWinchester</b></div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Witam,<br />
To już <b>druga miniaturka</b> na tym blogu o podobnej tematyce. Supernatural w trochę poważniejszym wydaniu. Jednak z<b> <a href="http://niger-stories.blogspot.com/p/propozycje.html" target="_blank">propozycji</a></b> szykuję już tekst o <b>Igrzyskach Śmierci </b>oraz kilka innych o <b>Merlinie, Sherlocku</b> i (oczywiście) <b>Supernatural</b>.<br />
Coś nowego pojawi się zapewne w <b>środę/czwartek.</b> Choć od stycznia miniaturki będą pojawiały się tylko co weekend.<br />
Liczę na jakieś <b>komentarze/mały odzew</b>... Sama nie wiem.<br />
<br />
Do napisania,<br />
Croy</blockquote>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_ljgetv9gm51qzoxilo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_ljgetv9gm51qzoxilo1_500.gif" height="221" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://nancy444.tumblr.com/" target="_blank">(c) Nancy444</a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Z dedykacją dla <a href="http://patrzaj-w-serce.blogspot.com/" target="_blank">Bellatrix</a></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
♫<a href="https://www.youtube.com/watch?v=Pt1kc_FniKM" target="_blank"><b>"Somebody to die for" - Hurts</b></a>♫</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nigdy nie byłem zły na
ojca za to, na jakiego człowieka mnie wychował. Jestem teraz silny,
trudny do złamania, niezniszczalny. Ani piekło, ani czyściec nie
pokonały mnie, nie dały rady. Żadne stworzenie nie jest dla mnie
za sprytne. Można pokonać każdego, trzeba tylko wiedzieć jak.
Broń jest moim przyjacielem, inteligencja i przebiegłość stała
cechy charakteru. To jestem ja i nic tego nie zmieni.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Jednak nie mogę
powiedzieć, bym dziękował za sposób wychowania. Mówi się, że
człowiek pamięta przede wszystkim te złe chwile, ja mam niemal
tylko takie. Nie pamiętam, jak to było być dzieckiem. Wiem, że
teraz moje zachowanie można by nazwać dziecinnym, jednak to nie to
samo. Nie było beztroski, zabawy i spokojnego jutra. To ja byłem
rodzicem, który musiał zapewnić Samowi to, czego potrzebował.
Zawalony rok czy dwa przez opiekę nad małym Sammym? To normalne.
Kradzieże, by tylko kupić mu nowe buty czy prezent na święta,
które tak pragnął? Były codziennością, musiałem sobie jakoś
radzić. I w tym wszystkim był ojciec, choć powinienem powiedzieć,
że raczej go nie było.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Znikał na tygodnie,
czasem miesiące, zostawiając nas w pobliskim hotelu lub, jeśli
mieliśmy szczęście, u któregoś łowcy, zwykle Bobby'ego. To ja
pozostawałem pewnym punktem w życiu Sama, to do mnie przychodził,
jak miał zły sen czy po to, aby pochwalić się oceną. Przyznaję,
nie zawsze byłem w stosunku do niego fair. Sam dorastałem, też
potrzebowałem kogoś, na kim mógłbym się oprzeć, pogadać,
pochwalić się czymś czy uskarżać po prostu na życie. Jednak
nikogo nie było. Nie miałem rodzica, bo sam już nim zostałem. A z
czasem przestałem go potrzebować, było dla mnie za późno.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Mam dobre wspomnienia
związane z ojcem. Nauka strzelania, boksowania, włamywania się do
domów, ale przede wszystkim te wyblakłe obrazy, zanim umarła mama.
Miałem tę przewagę, że pamiętałem. Może nie dużo, ledwie
kilka scen, jednak czego można się spodziewać, miałem zaledwie
cztery lata, gdy to wszystko się skończyło. Nawet to, co wspominam
dobrze, poprzeplatane jest niezbyt miłymi zdarzeniami. Krzyki ojca,
gdy nie potrafiłem zrobić tego, czego ode mnie żądał...
Zawiedzione spojrzenia, gdy po prostu coś mi nie wychodziło. Te
ciosy, gdy po powrocie z polowania upijał się i nad sobą nie
panował... Gdyby nie nowe, wyleczone ciało po powrocie z piekła,
nadal mógłbym podziwiać blizny, które miałem rozsiane po całej
sylwetce. Ale wiedziałem, dlaczego to robi. Stracił wszystko, a ja
tylko mu o tym przypominałem. Choć zawsze był moim ojciec i w
chwilach, gdy panował nad sobą, wszystko było w porządku. Za to
właśnie go kochałem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Jednak Sam... Nigdy nie
był świadomy, co się działo, gdy ojciec wraca do nas z polowania.
Zaraz po przywitaniu kładłem go spać i wracałem, by zmierzyć się
z nieuniknionym. Nauczyłem się, że w ten sposób nie zbudzi Sama,
raz zrobił to i do dziś zapamiętałem ten błąd. To ja uczyłem
brata walczyć, strzelać i wszystko inne, co było mu potrzebne do
bycia łowcą. To on otrzymywał pochwały i uśmiech, gdy ojciec
wrócił do domu. To on słyszał słowa: „Dobra robota, synu.
Jesteś w tym lepszy od Deana.” I był lepszy ode mnie, przede
wszystkim tam w środku. To on był zawsze tym lepszym bratem,
bardziej współczującym, rozumiejącym i z tego jestem dumny. Od
najmłodszych lat był mądry, aż w końcu nie można było
porównywać mnie, przeciętnego mechanika, do niego, przyszłego
mecenasa...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Żałuję, że nie udało
mu się spełnić swego marzenia. Nie zasługiwał na przeklęty los
łowcy, a ja go w to wplątałem. Mogłem szukać ojca sam, lecz
miałem dość samotności, zbyt mocno tęskniłem za bratem, widząc
w nim raczej własne dziecko, które zawsze będzie potrzebowało
opieki. Nie mogłem pozwolić, by ostatnimi wspomnieniami Sama
dotyczącymi ojca była ta piekielna kłótnia tuż przed jego
wyjazdem. Trzaśnięcie drzwiami, schowanie do kieszeni koperty,
którą dałem mu tuż przed wyjściem i nie obejrzenie się za
siebie. I wtedy zostałem sam, choć chciałem pobiec za nim, uciec
wraz z nim od tego koszmaru. To tej nocy zyskałem kilka blizn, które
przez kilka lat były dla mnie przypomnieniem, że zamiast mnie mógł
być to Sam. A on sobie na to nie zasłużył.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Chciałem uciec i to nie
raz. Choć zawsze były przeszkody, które nie pozwalały mi nic
zrobić. Coś co zatrzymywało mnie przy boku ojca i nie dawało
szansy na chwilę wytchnienia. Z początku był to Sammy. Nie mogłem
zostawić go samego, a ucieczka razem nie wchodziła w grę, dopóki
nie był pełnoletni. Po jego ucieczce nic mnie nie trzymało, wtedy
jednak nie miałem środków by to zrealizować. Pieniądze
zbierałem, odkąd pamiętam. Na początku pod materacem, potem już
na koncie w banku. Nigdy nie dotknęłam nawet jednego dolara,
wiedząc, że mają inne przeznaczenie. Czasem, gdy ojciec nie wracał
tygodniami, chciałem wyjąć kilka centów, zwłaszcza gdy już
niemal nie było pieniędzy, które on zostawił. Zwykle zaciskałem
zęby, kupując jedzenie dla brata, gdy dla mnie już nie starczało.
Jednak opłaciło się. Dałem mu kopertę, a w niej kartkę bankową
z instrukcją. Miał na niej pieniądze potrzebne do rozpoczęcia
szkoły, nowego życia. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, choć wiem,
że ich użył. Zapewniłem mu wszystko, co tylko mogłem, by zaledwie
kilka lat później wszystko zepsuć.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Mam nadzieję, że
kiedyś Sam mi wybaczy to, co zrobiłem. Nie poruszamy tego tematu,
ale czasem widzę w jego oczach oskarżenie, zwłaszcza, gdy stykamy
się z normalnym życiem. To on zawsze pragnął domu, ogrodu i
rodziny. Ja chciałem tylko spokoju, tego, by ktoś o mnie pamiętał
nie tylko od święta, ale i w zwykły dzień. Choć zamiast chronić
brata, naraziłem go na jeszcze większe niebezpieczeństwo, to ja
powinienem cierpieć, nawet zginąć. A Sam powinien być z rodziną
w domu, z żoną i dziećmi, chodząc codziennie do sądu lub
kancelarii. Powinien normalnie żyć, tak jak sobie wymarzył.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
To ja, Dean Winchester,
zaprzepaściłem szansę własnego brata na normalne życie. Żałuję
tego, nie mogę nawet wyrazić w jak dużej mierze, chciałbym
naprawić to, co zrobiłem. Niestety jest już za późno. Mam jednak
nadzieję, że kiedyś, choćby za tysiąc lat, zostanie mi to
wybaczone.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />Croyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4235915914606089931.post-19406376698372570692014-12-24T15:50:00.002+01:002015-01-21T20:44:09.629+01:001. "Najsmutniejsi..."<blockquote class="tr_bq" style="text-align: center;">
<b>#Supernatural #Ogólny #One-shot #T #Angst #Drama #DeanWinchester </b></blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Witam!<br />
Oto pierwsza miniaturka z wielu, które pojawią się na tym blogu. Pierwsza linijka to <b>oznaczenie,</b> więcej o nim w menu <b><a href="http://niger-stories.blogspot.com/p/oznaczenia.html" target="_blank">>tu<</a></b>. Mam nadzieję, że spodoba się wam mój pierwszy utwór, choć nie jest zbyt długi. Niedługo biorę się za pisanie <b>propozycji</b> i czekam ciągle na nowe <b><a href="http://niger-stories.blogspot.com/p/propozycje.html" target="_blank">>tu<</a></b>.<br />
Szablon już zamówiony, a kolejna miniaturka pojawi się w weekend, jeszcze nie wiem o jakiej tematyce.<br />
<br />
Chciałabym także życzyć wszystkim <b>Wesołych Świąt!</b> Uśmiechu na twarzy, powodzenia w życiu osobistym, jak też sukcesów w pisaniu. Wielu czytelników, byście dalej kształcili się w pisaniu i czego tylko pragniecie!<br />
Miniaturkę chciałabym dedykować wszystkim czytelnikom!</blockquote>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk_71utnLz3sSBVbvlPXVZ0yGGX0P0Xitwa7gE4B2gmbKjSsqR7WKQxrso6LyPv_N2G0dGAwK9qA94YzyXeqFyIG7x_7oFrNBFReYkmgUiw_m9ftlrj235Ri-TO7Biuye0RseJ7vER6KWX/s1600/rfgtythyuj.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk_71utnLz3sSBVbvlPXVZ0yGGX0P0Xitwa7gE4B2gmbKjSsqR7WKQxrso6LyPv_N2G0dGAwK9qA94YzyXeqFyIG7x_7oFrNBFReYkmgUiw_m9ftlrj235Ri-TO7Biuye0RseJ7vER6KWX/s1600/rfgtythyuj.gif" height="160" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://kropla-sztuki.blogspot.com/" target="_blank">(c) Kropla sztuki</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<i><b>♫<a href="http://www.tekstowo.pl/piosenka,kodaline,one_day.html">Kodaline
- One Day</a>♫</b></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i><b>Najsmutniejsi ludzie śmieją się
najwięcej.</b></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Po raz kolejny siedzę w bunkrze, w
otoczeniu przyjaciół. <span lang="en-US">Kevin, Charlie, Garth,
Sam, Castiel... </span>Wszyscy śmieją się, jakby za drzwiami nie
czekała na nas chmara demonów i innych potworów do zabicia.
Włączyli film, którego i tak nie oglądają. Rozmawiają, piją
piwo, ciskając w siebie jedzeniem, a pośród nich jestem ja.
Rozwalony na kanapie, rzucam zabawne teksty, objadając się ciastem.
Nikt nie przygląda mi się zbyt dobrze, jestem tam gdzie powinienem.
Zachowuję się tak jak powinienem. Śmieję się, choć mam ochotę
krzyczeć. Piję piwo, choć mam ochotę rzucić butelką o ścianę.
Jednak dalej pozostaję na swoim miejscu, mimo iż mam wszystkiego
dość.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i><b>Najsmutniejsi ludzie śmieją się
najgłośniej.</b></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Kolejna sprawa, kolejny potwór, który
na szczęście został już pokonany. I w końcu zostaję w pokoju
sam. Sammy wyszedł do baru zaledwie kilka minut wcześniej, zbyt
zadowolony, by przejmować się tym, że nie chcę iść z nim.
Zabrał Casa, za co jestem mu wdzięczny. W końcu mogę odetchnąć,
zmyć uśmiech z twarzy, który zaczyna mi coraz bardziej ciążyć.
Nikt tego nie zauważa. Jestem starym, dobrym Deanem, który zajmie
się wszystkim, który wyciągnie z kłopotów. Jedynie Cas zaczyna
coś podejrzewać, widzę to w jego wzroku, który zdaje się być
tak samo nieustępliwy jak na początku naszej znajomości. Nie
potrafi on jeszcze zrozumieć wszystkich ludzkich emocji, zna mnie,
jak nikt inny z wyjątkiem Sama. I wiem, że kiedy się załamię, on
pierwszy to zauważy, jednak wtedy będzie za późno.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i><b>Najsmutniejsi ludzie śmieją się
najczęściej.</b></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Moja maska zaczyna spadać. Sam coraz
częściej wszczyna kłótnie, Cas coraz rzadziej się pojawia. Dziś
usłyszałem słowa, które pokazały mi, że to wszystko tak
naprawdę nic dla nich nie znaczy: „Dean, mógłbyś przestać
myśleć o sobie i zwrócić uwagę na innych?! Mam dość twojego
samolubstwa!”. Nie jestem samolubny, odkąd pamiętam myślę o
innych, pomijając własne pragnienia. <span lang="en-US">Ojciec,
Sammy, Bobby, Sammy... Jo, Garth, Sammy, Castiel, Kevin, Charlie...
</span>Sammy, Castiel... Zawsze inni byli najważniejsi, zwłaszcza
mój młodszy brat. Przyzwyczaiłem się już w dzieciństwie odrzucać wszystkie swoje pragnienia. Alkohol, panienki,
przestępstwa? To odskocznia, coś co mogę robić, nie narażając
ludzi, na których mi zależy. Jestem w tym jednak słaby. Jako
opiekun pozwoliłem umrzeć zbyt wielu ważnym osobom, Sammy i Cas
przeszli jeszcze gorsze rzeczy, gdybym tylko był lepszy...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i><b>Najsmutniejsi ludzie śmieją się
na głos.</b></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Miałem rację, pierwszy zauważył to
Castiel, jednak dla mnie było już za późno. Straciłem to coś w
sobie, co pozwalało mi iść dalej przez życie, mając swój cel.
Zgubiłem wiele pośród tych wszystkich polowań i wyjazdów.
Gubiłem cząstkę po cząstce, aż w końcu nie zostało nic z mojej
duszy i marzeń. Została tylko pusta skorupa, a Dean Winchester
przepadł na zawsze. Teraz chcę wytchnienia, jestem samolubny, chcąc
umrzeć raz na zawsze i pozbyć się wszystkich zobowiązań. Jednak
nawet anioł nie może naprawić tego, co po prostu zniknęło. Bez
duszy, bez celu idę dalej, mając nadzieję, że za kolejnym
zakrętem czeka mnie upragnione uwolnienie.</div>
Croyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4235915914606089931.post-26501081843205565542014-12-19T19:36:00.000+01:002014-12-19T19:36:46.544+01:00One, two, three... Start!Witam na moim drugim blogu.<br />
<br />
Będzie on poświęcony przede wszystkim <b>miniaturkom fan fiction</b> (ale może i innym).<br />
Z założenia będą pojawiały się dzieła dotyczące serialu <b>Supernatural.</b> Będzie ich zapewne najwięcej, więc szablon będzie dotyczył właśnie ich.<br />
<br />
Jednak proszę, piszcie swoje propozycje dotyczące swoich ulubionych seriali/filmów/książek o których chcielibyście poczytać. Możecie to robić w <b>Propozycjach.</b><br />
<b><br /></b>
Blog rusza pełną parą <b>24.12.2014 r.</b> Czekam aby zamówić swój upragniony szablon, Znalazłam już dobrą duszyczkę, która będzie sprawdzała moje prace. Dziękuję <b><a href="http://betowanie.blogspot.com/" target="_blank">Abbey!</a></b><br />
<br />
Czy coś jeszcze... Chyba nie. Mam nadzieję, że znajdą się chętni by to czytać. W końcu kto nie lubi seriali?<br />
<br />
Do napisania,<br />
CroyCroyhttp://www.blogger.com/profile/17395150979961241818noreply@blogger.com2